ZaKotem napisał(a):Vanat napisał(a): A wracając do nieredukowalnej złożoności (bo tego wątek dotyczy), to jeśli dobrze widzę, nikt nie wspomniał o punktualiźmie ewolucyjnym.A w czym Gould przeczy Dawkinsowi? Do Goulda przylgnęło parę obleśnych kalumni, że niby propaguje "saltacjonizm", wierzy w "obiecujące potwory", że jest z niego jakiś nowy Łysenko, niemal kreacjonista i w ogóle Żyd. Mam nadzieję, że nie na ich podstawie go lubisz, bo wszystkie są fałszywe (no może oprócz tego, że Żyd). Gould tylko na tym kładł nacisk, że jak w populacji wystąpi jakaś korzystna mutacja - co z natury rzeczy zdarza się bardzo rzadko - to jej rozprzestrzenienie się, i w związku z tym specjacja, następuje w skali geologicznej bardzo szybko. Nic w tym przecież nie przeczy teorii "samolubnego" genu.
Rozumiem, że dominują na forum teistyczni i ateistyczni miłośnicy "Samolubnego genu", ale wieeele bliższy mojemu sercu i rozumowi jest wyważony Gould niż "klickbajtowy" efekciarz Dawkins.
Czytałem teksty Goulda polemizujące z tezami "samolubnego genu", więc w tym wymiarze nie byli zgodni. Także poglądy Goulda na relacje między nauką a religią są raczej obce autorowi "Boga urojonego", więc w tym wymiarze chyba jednak sobie przeczą.
Co do punktualizmu, to nie znam poglądów Dawkinsa na ten temat, ale nie sądzę, że miałby jakieś zastrzeżenia.
Na konflikt między nimi powołałem się, bo widzę na forum samych zwolenników Dawkinsa, a o Gouldzie nikt tu (przynajmniej za czasów gdy forum czytuję) nie pisze, pomimo, że Gould na tematy tu poruszane wypowiadał się.
Tak czy inaczej Gould opisywał całkiem zgrabne wyjaśnienia problemu nagłego pojawiania się "rozwiązań ewolucyjnych" bez wcześniejszego powolnego procesu stopniowych zmian.
Nie znam opinii atakujących Goulda w zakresie, o którym pisałeś. Chętnie był poczytał.

