Petrus90 napisał(a): Pytanie jednak, co by to dało, gdybyśmy zamiast móc wierzyć, musieli wiedzieć. Wiedza o Bogu i Jego dziełach niekoniecznie przynosi dobro, jak świadczy o tym przypadek Lucyfera i kolegów. Zetknięcie z twardym dowodem nie musi przynieść nawet miękkiego nawrócenia. Czasem nawet przeciwnie, czego świadectwem są faryzeusze przypisujący uzdrawiającemu Jezusowi współpracę z Belzebubem.
(...)
I chyba dlatego Bóg pozwala ludziom błądzić i szukać, i kwestionować nawet Jego istnienie, bo lepsze wątpliwości w wierze niż bunt wobec pewności. Poszukiwania w niepewności prowadzą do nawrócenia, zatwardziałość mimo wiedzy jest postawą diaboliczną.
Zachowanie Boga jest oczywiście zupełnie zrozumiałe. Skoro świadomość istnienia Boga może - być może tylko w rzadkich przypadkach, ale jednak - prowadzić do postawy diabolicznej i tym samym wiecznego potępienia, to nieświadomość istnienia Boga jest na owo potworne Zło prezerwatywą i antidotum. Szkoda więc, że różne niedzielne goście nie dostrzegają przykładu, jaki daje sam Bóg nie informując o swym istnieniu: jedynie ateiści, głosząc nieistnienie Boga, dostarczają ludzkości tego antidotum, podczas gdy ci, co z ateizmem walczą i przekonują do istnienia Boga, działają jedynie na korzyść Diabła, umożliwiając niewiadomej liczbie ludzi postawę diaboliczną i skazanie się na piekło.

