To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ankieta: Czy reglamentacja określonych typów noży wpłynie na poprawę bezpieczeństwa?
Nie posiadasz uprawnień, aby oddać głos w tej ankiecie.
Tak
0%
0 0%
Nie
85.71%
6 85.71%
Nie mam zdania na ten temat
14.29%
1 14.29%
Razem 7 głosów 100%
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie [Wyniki ankiety]

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Czy reglamentacja określonych typów noży wpłynie na poprawę bezpieczeństwa?
#21
bert04 napisał(a): Niektórzy używają klucza francuskiego jako młotka, szufli jako łopaty a lotu murarskiego jako sznurka. Zawsze można.

Jak napisałem wcześniej, istotnie "wiele rzeczy 'można' zrobić, ale mówimy tutaj o efektywności użycia danego narzędzia."


bert04 napisał(a): Jest mnóstwo narzędzi, których ostrzyć nie trzeba, choćby dłuta. A śrubokręt do wbijania jest taki sobie. Wiem, bo czasem używałem "niezgodnie z przeznaczeniem", choć tylko w domowy majsterkowaniu, nie w walkach ulicznych.

Z podlinkowanego wcześniej badania wynika, że istnieje wyraźna korelacja między siłą wymaganą do penetracji, a powierzchnią przekroju – im mniejsza powierzchnia tym większa łatwość penetracji. Jeśli przyjmiemy, że na ogół śrubokręty posiadają mniejszą powierzchnię przekroju niż dłuta, to zaostrzony śrubokręt zawsze będzie lepszym stabbing instrument’em niż ostre dłuto. Jest to jednak wyłącznie moot point i kwestia poboczna – istotnie dłuta również bywają noszone w UK celem użycia ich w ofensywie bądź defensywie.


bert04 napisał(a): Jak pokazano w jednym filmie, nawet ze szczoteczki do zębów, folii śniadaniowej i pomocy zapalniczki można skonstruować podręczny nóż. Pomysłowość więźniarska nie ma granic. I w USA ponoć w wiezieniach wprowadza się specjalne szczoteczki "bezpieczne".

Istotnie, jednak kreatywność więźniów napędzana jest tutaj brakiem dostępu do sklepów z wyposażeniem kuchennym oraz sklepów budowlanych. Tak długo jak będzie relatywnie swobodny dostęp do rzeczonych sklepów, tak długo każdy ma de facto dostęp do skutecznych narzędzi mogących posłużyć do zrobienia bliźniemu kuku. Dopóki więc nie zostaną zniwelowane skutki pchające ludzi do tego typu aktów przemocy, tak długo pseudo rozwiązania pokroju delegalizacji kuriozalnych typów noży, będą wyłącznie skłaniały osoby dotąd nimi się posługujące do wyboru innych, lecz podobnie letalnych narzędzi.


bert04 napisał(a): Nie mieszkam w UK, ale z pobieżnej lektury w internecie wynika, że była to jakaś panikarska polityczna akcja po "serii" ataków z w/w  nożami. Ile w tym było mody (skorelowanej z popularnością filmów, seriali i komiksów o zombie), na ile dziennikarski sensacjonizm z politycznymi efektami, trudno ocenić po tej stronie kanału.

Panika to całkiem dobre określenie. Moim nieskromnym zdaniem, delegalizacja tych nieszczęsnych noży zombie miała na celu dać wyborcom jedynie na wskroś złudne poczucie bezpieczeństwa i starań ze strony Parlamentu.  Złudne, ponieważ w świetle tej głupawej definicji prawnej, osoba, która do tej pory targała te na ogół i tak wysoce niepraktyczne wall hangery, może dalej je przynajmniej legalnie posiadać, o ile tylko pozbędzie się złowrogich obrazeczków i hasełek – względem części tego złomu, wystarczy bodaj kilka minut pracy ze zmywaczem do paznokci. Zresztą, nawet jeśli tych obrazeczków usunąć się nie da, to wystarczy rozejrzeć się identycznym złomem za 12 funtów, ale już w wersji bez hasełka.
Ot bohaterskie nic nierobienie.


bert04 napisał(a): Albo coś nie rozumiesz albo specjalnie zgrywasz. Nie chodzi o "przestępcze zamiary", bo przy planowanych przestępstwach stosuje się narzedzia adekwatne do sytuacji. Nie chodzi też, wspomnę, o "przestępstwa w afekcie", bo wtedy sięga się po to, co jest pod ręką. Nóż kuchenny, pogrzebacz, szklaną popielniczkę. Chodzi o "przestępstwa okazjonalne", jako efekt ulicznych bójek, kłótni w dyskotekach. Na stadionach. Czy w ruchu ulicznym, sprzeczki po wymuszeniu pierwszeństwa, zabraniu miejsca do parmowania, kontroli drogowej. Im latwiejsza do ukrycia i noszenia potencjalnie śmiertelna broń, tym częściej spór zamiast na przekleństwach, gestach, może siniakach, kończy sie ranami cięzkimi lub śmiertelnymi.

I w tych “przestępstwach okazjonalnych", czyli, w kontekście Brytyjskim, przygodnymi starciami gangów, królują właśnie noże kuchenne, a nie folderki, które również można bez problemu nabyć. Gangi w strategicznych miejscach (w krzakach w parku, bądź pod śmietnikiem w bocznej alejce) często chowają kuchenniaki, tak by w razie Stop&Search byli czyści, a w wypadku zagrożenia konfrontacji z "wrogiem" mogli szybko się uzbroić. Kuchenniaki, w przeciwieństwie do folderków, są również "domyślnie" dostępne w każdym, nawet najbardziej pacyfistycznym gospodarstwie domowym - dzieciarnia ma więc do nich, nomen omen, dziecinnie, łatwy dostęp i z niego jak widać korzysta.


bert04 napisał(a): Fałszwa dychotomia, że należy sie zająć problemem A zamiast problemu B. Jedno drugiego nie wyklucza (choć nie powinno zastąpić). A skuteczność pracy socjalnej jest w podobny sposób ograniczona, jal skuteczność zakazów. Wiem, bo mieszkam w kraju, w którym do niedawna wiara w skuteczność pracy socjalnej była bezgraniczna. Ale po tym, jak głaskanie po główce młodocianych przestępców okazało się nieskuteczne, powoli wraca się do law and order. Ten, Recht und Ordnung.

Twoja uwaga odnośnie dychotomii byłaby słuszna, gdyby faktycznie „problem A” istniał. Ja jednak nie sądzę by dostępność balków tudzież "noży zombie" w ogóle była problemem. Nie byłem w stanie natrafić na żadne dane wskazujące na skuteczność w obniżeniu incydentów przemocy na ulicach (w tym tej ze skutkiem śmiertelnym) poprzez delegalizację rzeczonych typów noży.


bert04 napisał(a): Właśnie uzasadniłeś, dlaczego szpanowanie balisongiem jest tak "skuteczne". Zamachanie "motylkiem" świadczy o sprawnosci manualnej posiadacza. Otworzyć sprężynowiec każdy cherlawy nerd potrafi.

Zdajesz się wychodzić z na wskroś mylnego założenia, że manualna sprawność flippowania balkiem jakkolwiek przekłada się na umiejętność jego użycia w celach ofensywnych bądź defensywnych. Otóż jedno nie ma z drugim kompletnie nic wspólnego. Samo flippowanie balkiem, nawet na poziomie kompetytywnym, nie daje ci choćby bladego pojęcia o technikach użycia go (tudzież jakiegokolwiek innego noża) w walce. Flipping to zwykły pokaz performerski, a nie sztuka walki – to drugie wymaga włożenia weń zupełnie oddzielnego wysiłku.


bert04 napisał(a): Ken-jitsu też jest sztuką, nie oznacza to, że noszenie katany w miejscach publicznych jest OK. Choć ponoć tu prawo niektórych państw jest dziwnie niekonsekwentne.

Kenjutsu jest akurat sztuką fechtunku, a flipping co najwyżej performerską, ale mniejsza o to.
Samo noszenie katany tudzież jakiegokolwiek innego miecza, w miejscu publicznym jest, moim zdaniem, jak najbardziej jest OK, chyba że "okoliczności jego posiadania wskazują na zamiar użycia go w celu popełnienia przestępstwa" – bodaj w polskim prawie jest to w ten sposób ujęte i z podejściem takim się zgadzam. W tym wypadku istotny jest nie sam przedmiot, ale kontekst w jakim go "dzierżysz".


bert04 napisał(a): Jeżeli ktoś do EDC wkłada jakiś szpanerski nóż, który ani w samoobronie ani w obieraniu jabłka nie jest praktyczny, to to jest gówno, nie EDC. Widocznie ma więc inne priorytety, a jakie, można snuć domysły.

Nie rozumiem, dlaczego przeszedłeś od "mam noże bardziej praktyczne od balisonga" do "balisong jest niepraktyczny". A głównym powodem dla noszenie przy sobie balka, zamiast stricte utylitarnego foldera, jest właśnie możliwość flippowania – ot uskutecznianie hobby. Chociaż gdy ja akurat balka noszę, to do zadań EDC targam zazwyczaj dodatkowo jakiś mały, kompaktowy folderek pokroju Benchmade 940, chociażby po to by Panią Ekspedientkę w osiedlowym Ropuchu nie straszyć specjalnie przy rozcinaniu zgrzewki wody. Wszak, dobrego nigdy za wiele, chyba, że jest tego tyle po kieszeniach, że je z dolnej partii pleców ściąga. Oczko


bert04 napisał(a): Miałem już w życiu parę rodzajów noży w ręku. Każdy rodzaj "składaka" może się nie otworzyć, czy to z błędów obsługi, czy to przez tani materiał (sprężyny, blokady, nawet obudowa może się przesunąć i blokować wylot). Można się nim też skaleczyć, zwłaszcza jak człowiek jeszcze nieobyty.

Klasyka parafrazując, „widać, tam sami musicie groch młócić, bo waćpan machasz [chochołami] jak cepem.” Język
Nie twierdzę bynajmniej, że tylko balka można z jakiś przyczyn nie zdołać otworzyć, albo, że tylko balkiem można się przy otwieraniu skaleczyć. Twierdzę natomiast, że niebezpieczeństwo wystąpienia tych zdarzeń jest większe w przypadku balka, niż analogicznych typów noży, ze względu na liczbę oraz naturę kroków jakie należy podjąć od wyciągnięcia go z kieszeni, aż do dzierżenia w pozycji otwartej i zablokowanej.


bert04 napisał(a): Butterfly, mimo pewnej wymaganej finezji manualnej jest stosunkowo niezawodny: żadnych sprężynek, sznurków czy innych bajerów, proste jak (składana) żołnierska saperka. Tylko monolityczny full tang daje pewniejsze uczucie.

Obawiam się, że jest dokładnie odwrotnie, niż twierdzisz. Balisongi, w porównaniu do innych typów noży, są bardzo podatne na zużycie. Pivot piny, ze względu na zdecydowanie większą częstotliwość ruchu, niźli w literalnie jakimkolwiek innym rodzaju noża, notorycznie się rozkręcają. Dlatego też, większość osób, zaraz po zakupie od razu skleja je przy użyciu Locktite. Niemniej oczywiście należy czasem balka rozkręcić, by go wyczyścić oraz smar wymienić. Warto też uściślić, że mówimy tutaj o solidnie wykonanych balkach, a żeby takiego dostać, liczyć się należy z kosztem minimum  900/1000 PLN  za nowy nóż (BM 51 Morpho). Flippowanie jest też przez to stosunkowo kosztowną zabawą – rynek, szczególnie w PL, zawalony jest tanim chińskim złomem za 3 dychy (tudzież jeszcze gorszymi bazarowcami za kilkanaście PLN), który wytrzymuje średnio kilka w porywach kilkanaście dni flippowania – w najlepszym razie, trafi się na balka skręconego śrubami (wtedy można je skleić i wytrzyma nieco dłużej), w najgorszym zaś na nity, a te mają tendencję nie tylko bardzo szybko łapać tzw. bade play, ale najzwyczajniej pękać. Poziom wyżej są balki za ok 300 PLN, robione również po taniości w Chinach, ale pod auspicjami budżetowych oddziałów marek nieco większych producentów. Te wytrzymują trochę dłużej niż rozmaite wytwory sygnowane logiem pewnej firmy ze znanym antagonistą z Batmana w nazwie, ale również jest to perspektywa relatywnie krótkoterminowa. Niechybnie zajdzie potrzeba wynikająca, czy to z totalnie już rozwalonych śrub, czy blade play'a poza wszelkimi granicami tolerancji, na apgrejdzik – niestety następny poziom, w którym de facto po raz pierwszy będziemy mogli uświadczyć solidnych konstrukcji i dobrych materiałów, zaczyna się od wcześniej wspominanych 900 PLN. Przy czym, na dobrą sprawę, w PL powszechnie dostępne są  wyroby zaledwie jednego producenta legitnych balków (Benchamde) – produkty trzech pozostałych wiodących producentów (Bladerunners Systems, HOM design oraz Microtech) są praktycznie w Europie niedostępne (poza paroma dilerami Microtecha, gdzie jeden jest bodajże we Wiedniu) i trzeba je ściągać bezpośrednio z USA, jeśli akurat żadna osoba prywatna nie chce interesującego nas modelu sprzedać na grupkach fb, tudzież forach.  
W świetle powyższego trzeba zaznaczyć, że praktycznie zawsze w cenie taniego balisonga, znajdzie się multum lepszej jakości tanich manualów, które wytrzymają od balka zdecydowanie dłużej – już za ok 100 PLN można nabyć manuala, który posłuży nam miesiące, a może nawet nawet lata.  


bert04 napisał(a): Sorry, ale nie można. Trzymanie noża "nieskładanego", nawet w skrzynce z narzędziami, to a) ryzyko zacięcia się, b) zajmuje więcej miejsca con. 2x. Potrzeba noszenia w pochwie wprawdzie redukuje a), ale pochwy mają osobliwą własność, że się gubią. I tak, wiem to z praktyki.

Przykład UK niestety dobitnie pokazuje, że jednak można. Noże kuchenne, a wiec z głownią stałą, są tam głównie przez osoby o przestępczych zamiarach noszone, czy to w sposób "nonszalancki", jak pokazuje chociażby przykład tego młodziana z nagim tasakiem w gaciach, czy to w sposób nieco bardziej "ortodoksyjny" – tj w głębszej kieszeni w pochwie (czy  innej osłonce na kt), przytwierdzony gumką do przedramienia, albo wedle któregokolwiek ze sposobów, które wcześniej opisałem.
Ba, mi samemu zdarza się czasem pomimo dostępności praktycznie każdego z powszechniejszych typów folderów, decyduje się na noże z głownią stałą – co prawda noszę je w ramach ściśle pacyfistycznych praktyk EDC, ale zawsze w sposób dyskretny, co by niepotrzebnej uwagi nie przyciągać i ludzi nie straszyć. Na podstawie tych doświadczeń stwierdzić mogę, że prawidłowo dobrany sposób noszenia noża do jego typu, jest w zupełności dla noszącego komfortowy i nie nastręcza żadnych poważnych niedogodności. Ba, część znajomych nosi głównie noże z głownią stałą, ze względu na zamiłowanie do tego typu ostrości i czyni to takoż dyskretnie oraz wygodnie.


bert04 napisał(a): Do obierania ziemniaków?

Również. Oczko


bert04 napisał(a): Rozróżnijmy dwie kwestie
a) noszenie "kuchenniaków" jest obciachem
b) kuchenniakami popełnia się ileś-tam przestępstw. Może nawet większość.

Bert twierdził a), więc nawet jeżeli w b) masz rację, to tymi 10% potwierdziłeś raczej moją tezę

Nie rozumiem w jaki sposób miałbym tymi 10% Twoją tezę potwierdzić. Nie mówimy przecież o kontekście praworządnych obywateli, w środowisku których noszenie kuchennego tasaka w gaciach, zamiast legalnego w UK slipjoint’a albo friction foldera, faktycznie może być poczytane jako "obciach"; mowa o środowiskach m.in. młodocianych gangów ulicznych, których członkowie się rzeczonych przestępstw przy użyciu kurhanników dopuszczają.
Ой, розвивайся та сухий дубе / Завтра мороз буде, / Ой собирайся молодий козаче / Завтра похід буде. / Я й морозу та й не боюся / Зараз розів'юся
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: Czy reglamentacja określonych typów noży wpłynie na poprawę bezpieczeństwa? - przez Kozak Zaporoski - 14.02.2019, 17:37

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości