Witam wszystkich.
Osobiście wypełniłem druczek sprzeciwu i wysłałem do centralnego rejestru.
Często kiedy mówi się o transplantologii nie wspomina się o jej mało chlubnej stronie. Nie mam tu na myśli zabijania pacjentów i tym podobnych nie udowodnionych historii. Chodzi o coś zupełnie prozaicznego. Mianowicie o to że spora część organów po pobraniu ulega uszkodzeniu - zniszczeniu przez chociażby niewłaściwe przechowywanie lub transport. Zdarza się też tak że jest organ ale z jakiś nie jasnych powodów nie można przeprowadzić operacji(brak kasy kasy z nfz?). I taki organ też trafia do spalarni. Uważam że moje ciało dobrze mi służy i należy mu się elementarny szacunek również wtedy kiedy oddalę się w niebyt. Nie wiem ile osób wypowiadających się za transplantacją zdaje sobie sprawę jak wygląda Ciało po takim pobraniu? Jak jest zszyte? Jak lekarz pobierający " rżnie" jak w rzeźni tą naszą powłokę. I o ile dla osoby zmarłej może to być sprawa nieistotna tak dla rodziny która musi sobie radzić z śmiercią bliskiej osoby często stan zwłok jest sprawa niebagatelną. Często też pobiera się organy bez wiedzy rodziny przy okazji sekcji zwłok. Jedna rzecz jaka mnie zastanawia to kwestia sprawdzania czy dany denat wyraził sprzeciw za życia czy też nie. W państwie w którym mało co dobrze działa a szczególnie jeżeli chodzi o instytucje państwowe wyrażam obawę, że również w tej kwestii nie jest najlepiej.
Nie jestem egoistą jak niektórzy zapewne pomyślą. Jestem Honorowym dawcą krwi niestety uważam że jeżeli chodzi o transplantologię to jesteśmy daleko w tyle. Póki poziom procedur i finansowania transplantologii w Polsce nie osiągnie zachodnich standardów nie zamierzam dać się wybebeszyć tylko po to żeby moje organy wylądowały w piecu.
Pozdrawiam.
Osobiście wypełniłem druczek sprzeciwu i wysłałem do centralnego rejestru.
Często kiedy mówi się o transplantologii nie wspomina się o jej mało chlubnej stronie. Nie mam tu na myśli zabijania pacjentów i tym podobnych nie udowodnionych historii. Chodzi o coś zupełnie prozaicznego. Mianowicie o to że spora część organów po pobraniu ulega uszkodzeniu - zniszczeniu przez chociażby niewłaściwe przechowywanie lub transport. Zdarza się też tak że jest organ ale z jakiś nie jasnych powodów nie można przeprowadzić operacji(brak kasy kasy z nfz?). I taki organ też trafia do spalarni. Uważam że moje ciało dobrze mi służy i należy mu się elementarny szacunek również wtedy kiedy oddalę się w niebyt. Nie wiem ile osób wypowiadających się za transplantacją zdaje sobie sprawę jak wygląda Ciało po takim pobraniu? Jak jest zszyte? Jak lekarz pobierający " rżnie" jak w rzeźni tą naszą powłokę. I o ile dla osoby zmarłej może to być sprawa nieistotna tak dla rodziny która musi sobie radzić z śmiercią bliskiej osoby często stan zwłok jest sprawa niebagatelną. Często też pobiera się organy bez wiedzy rodziny przy okazji sekcji zwłok. Jedna rzecz jaka mnie zastanawia to kwestia sprawdzania czy dany denat wyraził sprzeciw za życia czy też nie. W państwie w którym mało co dobrze działa a szczególnie jeżeli chodzi o instytucje państwowe wyrażam obawę, że również w tej kwestii nie jest najlepiej.
Nie jestem egoistą jak niektórzy zapewne pomyślą. Jestem Honorowym dawcą krwi niestety uważam że jeżeli chodzi o transplantologię to jesteśmy daleko w tyle. Póki poziom procedur i finansowania transplantologii w Polsce nie osiągnie zachodnich standardów nie zamierzam dać się wybebeszyć tylko po to żeby moje organy wylądowały w piecu.
Pozdrawiam.

