ErgoProxy napisał(a): Nie interesują mnie ideologiczne dywagacje, z których dowiaduję się na końcu, że chcę zostać zabity i zjedzony, niekoniecznie w tej kolejności. Wolność definiuję jako stan człowieka wolnego, kwestie językowe spuszczając do klatki z pelikanami. Człowiek wolny może jeść co chce, pić co chce, ubierać się jak chce, chodzić dokąd chce, kochać kogo chce itede, dalej parafrazować Crowleya mi się nie chce. Ogólnie chodzi, jak się zdaje, o swobodę ekspresji woli, której żaden inny podmiot nie tamuje.
Bo to jest gówno a nie wolność. Wedle takiego rozumowania człowiek, który nie może jeść i pić czego chce, bo z racji jakiejś choroby jest na ścisłej i niezbyt smacznej diecie nie jest wolny. Jeśli mieszka w jakimś slumsie i do ubrania ma tylko dwie szmaty na zmianę, nie jest wolny. Jeśli nie może chodzić dokąd chce, bo np. jest inwalidą i w ogóle chodzić nie może, nie jest wolny etc.
Przykro mi, ale ta Twoja wolność ekspresji woli to zaledwie wolność do nieskrępowanej konsumpcji. Im więcej dóbr w obiegu, tym człowiek bardziej wolny, bo ma większy wybór. Nie bierzesz pod uwagę, że te dobra generują potrzeby i uzależniają wybierających. Uzależniają nie tylko od samych dóbr, ale też od samej konieczności wybierania spośród tych dóbr i nabywania tych dóbr. Taka wolność na dłuższą metę unieszczęśliwia, człowiek czuje się przymuszony choćby do wyrobienia sobie jakiegoś gustu, jakiegoś modus operandi, żeby się w tym bogactwie dostępnych opcji połapać, odnaleźć. Podczas gdy człowiek egzystujący w surowych warunkach ma tylko najpotrzebniejsze dobra, a więc mały wybór i tym samym nie dźwiga tego nadmiarowego jarzma wyboru.
Cytat:Przy czym nie wiem, czy to jest do końca zdrowe; w ostatnim odcinku Neon Genesis Evangelion Anno Hideaki zrobił ładny wykład o konieczności ograniczeń dla psychiki człowieka.
I tutaj brawo za słuszną wątpliwość.
Wolność bez ograniczeń byłaby takim gównem, które próbowałam opisać powyżej, w stopniu doskonałym. Człowiek musi się ograniczyć do tego, co jest mu naprawdę potrzebne. A jak to uczynić? Trzeba sobie postawić jakieś cele. I patrzeć na ten świat bogaty w opcje do wyboru, pod kątem celu, jaki mu przyświeca.
I znowu mi wychodzi, że żeby człowiek był prawdziwie wolny musi się podporządkować czemuś większemu - nadrzędnemu celowi życia.
