Dowcip polega chyba na tym, że pod względem gospodarczym mamy dwa aspekty/osie. Pierwszy to poziom wolnego rynku, deregulacji, praworządności, ochrony praw własności, wolności i egzekucji umów etc. Drugi to poziom redystrybucji, wyrównywania szans, funkcji usługowej państwa, etc. Problem z wariatami od Hayeka/Missesa/Korwina jest taki, że drugi aspekt uważają za co najmniej tak samo ważny jak pierwszy, a często za ważniejszy.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

