kmat napisał(a): Jakoś tak. Sama Rosja w obecnym kształcie to skorumpowany pierdolnik. To kim muszą być ludzie, których to inspiruje?
Humanistami. Z charakteru, nie z wykształcenia.
Państwo praworządne to biurokratyczna bezosobowa machina, a prawa pisane funkcjonują jak prawa fizyki. Można się do nich dostosować, jeśli ktoś jest bardzo mądry, to nawet może zrozumieć i wykorzystać, ale w żaden sposób nie da się z nimi dogadać. Jeśli rozmywa się różnica między komputerem a obsługującym go urzędasem, tak że w końcu nie wiadomo, który z tych dwóch obiektów kieruje drugim, to znak, że znajdujemy się w państwie praworządnym.
W państwie, które my, liberały nazywamy skorumpowanym (ale jest to korupcja tylko z naszego subiektywnego punktu widzenia) rządzą nie urzędy, lecz urzędnicy. A więc ludzie, lepsi lub gorsi. Z tymi lepszymi da się dogadać przy wódce, a tych gorszych... da się wymienić na lepszych. Dla kogoś nastawionego na relacje międzyludzkie wygląda to po prostu lepiej. Do komfortu psychicznego w biurokracji trzeba mieć trochę wyuczonego autyzmu (albo wrodzonego, jak ktoś ma szczęście) i czuć pewną sympatię do relacji bezosobowych i działań nastawionych tylko na materialny efekt. Słynna marksistowska "alienacja pracy", która dokonała się w społeczeństwach uprzemysłowionych, moim zdaniem walnie się do tego przyczyniła.

