ZaKotem napisał(a): W państwie, które my, liberały nazywamy skorumpowanym (ale jest to korupcja tylko z naszego subiektywnego punktu widzenia) rządzą nie urzędy, lecz urzędnicy. A więc ludzie, lepsi lub gorsi. Z tymi lepszymi da się dogadać przy wódce, a tych gorszych... da się wymienić na lepszych.Tylko nie wiedzieć czemu to jakoś nie wychodzi
Ale owszem to jest jedna z motywacji - jak ktoś jest przekonany że jest dość cwany, żeby się dogadać, to będzie mu to odpowiadać.Ale jest i druga - wiara w dobrego cara batiuszkę, który wszystko naprawi, złodziei pogoni, ale musi mieć wolną rękę nieskrępowaną sztywnymi przepisami. Czyli imposybilizmem, jak to nazywali klasycy tematu.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

