ZaKotem napisał(a):pilaster napisał(a): Definiowanie narodowości na podstawie autoidentyfikacji (kto się czuje Polakiem, etc) jest obarczone wieloma wadami. Jest płynne, niekonkretne, subiektywne i nieweryfikowalne.
Dużo lepsze jest kryterium obywatelstwa, a najlepsze - według miejsca stałego zamieszkania. Polakiem jest ten, kto na stałe mieszka w Polsce i w Polsce pracuje (prowadzi biznes, etc)
To jednak jest trochę nieintuicyjne, bo co w sytuacji, gdy Polska akurat nie istnieje?
Istnieje pewna bezwładność, czy lepkość narodowości. W przypadku jednostek potrzeba kilku, kilkunastu lat mieszkania i pracy w obrębie jakiegoś narodu, aby stać się jego częścią. Proces ten wydłuża się w przypadku tworzenia się gett, czy dzielnic narodowościowych. W przypadku większych zbiorowości, proces tworzenia narodu trwa kilka (2-3) pokolenia. Dlatego, owszem, w 1918 roku realnie rzecz biorąc nie było narodu polskiego (już? jeszcze?) i musiał się on (na nowo) wykształcić. Zresztą widać to bardzo dobrze w historii wojny 1919-1920 roku, kiedy całe duże polskojęzyczne populacje wcale się z Polską identyfikować nie miały ochoty. Gdyby stroną w wojnie nie byli bolszewicy, tylko jakaś w miarę normalna "biała" Rosja, Polska byłaby tylko efemerydą historyczną.
To samo było np z narodem izraelskim. W roku 1947 go nie było, a teraz bez wątpienia jest. Państwo (w miarę normalne, nie totalitarne) stwarza naród
Osiris
Cytat: uświadczył boskiego objawienia na temat mojego poziomu czytelnictwa?
Sam Osiris przecież deklarował że nie potrafi przeczytać więcej niż 100 stron powieści. I jakoś tak pilaster jest skłonny mu w tej materii wierzyć w 100%

