pilaster napisał(a): Istnieje pewna bezwładność, czy lepkość narodowości. W przypadku jednostek potrzeba kilku, kilkunastu lat mieszkania i pracy w obrębie jakiegoś narodu, aby stać się jego częścią. Proces ten wydłuża się w przypadku tworzenia się gett, czy dzielnic narodowościowych. W przypadku większych zbiorowości, proces tworzenia narodu trwa kilka (2-3) pokolenia.Wyraźne odrębności kulturowe, połączone z dużymi różnicami cywilizacyjnymi, mogą jednak znacznie wspomóc procesy narodotwórcze. Wystarczy porównać jak łatwo było wykreować narody litewski, łotewski i estoński, a jak trudno białoruski czy ukraiński.
pilaster napisał(a): Państwo (w miarę normalne, nie totalitarne) stwarza naródRóżnie z tym bywa. Austro-Węgry czy Jugosławia jakoś narodu nie stworzyły. A nie były to jakieś totalitarne zamordyzmy (co do Jugosławii - przed PWS). Z kolei Ukraina w bólu i trudzie jednak tych Ukraińców chyba urodziła.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

