lumberjack napisał(a): Jest kilka różnych dróg, którymi ludzkość może pójść i tylko w przypadku jednej z nich ekolodzy, exetery, ekoświry, lewaki mieliby rację - jeśli nie znajdziemy alternatywnych planet; jeśli nie uda się nam osiągnąć poziomu naukowo-technicznego umożliwiającego podróżowanie międzyplanetarne; jeśli będziemy skazani na dożywotnią egzystencję na obecnej planecie - to tak, wtedy warto z jak największą pieczołowitością przyłożyć się do dbania o środowisko.Raczej jest wręcz odwrotnie - jest kilka możliwych przyszłości i tylko jedna, bardzo mało prawdopodobna, w której będziemy zdolni przenieść całą ludzkość na inną planetę w rozsądnym czasie zanim problemy wynikające ze zużycia środowiska naturalnego Ziemi rozrosną się do krytycznych rozmiarów. Najpewniej w godzinie "W"ludzkość będzie zdolna co najwyżej do wsadzenia nikłego promila ludzkości na ekstremalnie niewygodne statki z perspektywą kilkunastu tysięcy lat podróży z niską szansą na przetrwanie.
Ogólnie wydaje mi się, że ludzie przesadzają z hurraoptymizmem wynikającym z ostatnich kilku wieków rozwoju. Wnioskowanie na ich podstawie o nieskończonym (i co raz szybszym) rozwoju ludzkości jest podręcznikowym przykładem złej indukcji logicznej. Nie gramy w Civilization i nie znamy "drzewka rozwoju technologicznego" dla naszej cywilizacji - granica rozwoju może być tuż za rogiem, zaraz możemy natrafić na nieprzekraczalną barierę w naukach podstawowych albo na czynniki, które ten rozwój mocno wyhamują.
Ryzykowanie przyszłością jedynej znanej nam cywilizacji inteligentnych istot poprzez bazowanie swych planów jedynie na bezpodstawnym założeniu o nieskończonym rozwoju o zwiększającej się dynamice jest co najmniej uwłaczające dla ludzkości.
Ogólnie na razie nigdzie się nie wybieramy i przez najbliższy czas nie ma tego nawet w planach.
lumberjack napisał(a): Co i tak nie jest satysfakcjonującym rozwiązaniem, bo słońce kiedyś zgaśnieAkurat tym to ja bym się nie przejmował.
lumberjack napisał(a): Inną możliwością byłoby jeszcze maksymalne eksploatowanie planety aby wycisnąć z niej jak najwięcej, po to aby osiągnąć postęp umożliwiający stworzenie maszyn pozwalających na swobodne terraformowanie ziemi i dowolne kształtowanie środowiska - czyli - moglibyśmy zaśmiecić i zatruć ziemię w celu stworzenia urządzeń pozwalających w ostatecznym rozrachunku usunąć śmieci i zanieczyszczenia na jeszcze większą skalę niż jakby podążano wyłącznie drogą dbania o środowisko.Ta możliwość bazuje na założeniu, że np. prowadząc działalność gospodarczą zawsze się opłaca wziąć kredyt, by rozkręcić interes, bo potem można spłacić go z dodatkowych zysków i wyjść na plus. No cóż, to tak nie działa. Kredyt się opłaca tylko wtedy, gdy obliczyliśmy, że ma on sens. Teraz pytanie, czy np. zwiększenie o 50% eksploatacji planety zwiększy w taki sam sposób postęp nauk. Najprawdopodobniej nie, a być może nawet ew. przyspieszenie nauk będzie zupełnie marginalne.
Zauważyć należy, że obecnie nie podążamy drogą "wyłącznie dbania o środowisko". Ekolodzy postulują ideę zrównoważonego rozwoju, czyli nie anarchoprymitywizm, a spokojne posuwanie się do przodu bez palenia mostów za sobą.
lumberjack napisał(a): Bo ostatnio np. UE wprowadziła zakaz produkcji i sprzedaży jednorazowych artykułów z plastiku. Zakaz wejdzie w życie w 2021 roku.Jest odwrotnie - zakładanie, że skoro zjadłem dziewięć hamburgerów, to mogę sobie jeszcze dowalić colę, bo "co to za różnica", jest ludzkim błędem poznawczym (coś na wzór What-The-Hell Effect).
Jaki to ma sens jak się weźmie pod uwagę wszystkie opakowania po wodach mineralnych, jogurtach i pierdyliardzie innych
produktów żywnościowych? Przecież to tak jakby do dziesięciu hamburgerów zamówić sobie bezcukrową, dietetyczną kolę i żyć w przeświadczeniu, że się ma dobrą dietę.
lumberjack napisał(a): Albo jak to jest z tymi wszystkimi lewakami, że tak niby wspierają ochronę środowiska, segregują wszystko i w ogóle, a jednocześnie potrafią grać godzinami w gry na kompie - przecież takie zajęcie to zbędny luksus, który zużywa prąd, który powstaje z węgla. W ramach ochrony środowiska powinno zlikwidować się gry komputerowe, filmy, seriale, telewizję, konsole itp. itd., bo da się bez nich żyć, a do ich tworzenia i używania używa się dużo węgla, plastiku (przeca np. każdy laptop czy telewizor jest z plastikową obudową) etc.To wszystko jest kwestia stosunku korzyści do szkody. Równie dobrze można zarzucić komuś, że nie lubi, jak mu się w twarz dmucha dymem tytoniowym, bo boi się raka, a przecież wpierdziela wędzone kiełbasy. Nie ma sprzeczności w tych zachowaniach.
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)

