lumberjack napisał(a): Z drugiej strony nie potrafię powstrzymać się od myślenia o tej planecie jak o zwykłym narzędziu, które powinno się eksploatować - raczej bezstresowo i bez przesadnej dbałości, bo w przyszłości prawdopodobnie zamieni się je na inne.Takie myślenie mogłoby mieć sens, gdyby horyzont czasowy perspektywy terraformowania i kolonizacji innych planet był jakoś zbliżony do horyzontu czasowego problemów sozologicznych, które generujemy. Tak jednak nie jest.
Zresztą jak już osiągnięmy poziom technologiczny, który pozwoli nam np. na terraformowanie Wenus, to reterraformowanie Ziemi nie będzie dla nas problemem. Zatem nie będziemy musieli z Ziemi uciekać. Technologie pozwalające nam na utrzymanie życia na Ziemi będą się, przynajmniej częściowo, pokrywać z technologiami pozwalającymi nam żyć na innych planetach. Jeszcze jeden argument, aby dbać o Ziemię.
Cytat:Walczy się też z dieslami.Co zupełnie nie ma związku z żadną „ochroną planety”, bo nie myśli się tutaj o jakimś „globalnym stanie atmosfery”, a o płucach ludzi zamieszkujących duże skupiska.
Cytat:Też jest to dosyć dziwne, bo jednocześnie przyzwala się na auta benzynowe, a tak w ogóle porzucając ropowce i benzynowce stalibyśmy się chyba od razu regionem trzeciego świata, bo transport pojazdami elektrycznymi zwiększyłby koszta towarów tak, że każdy z Europejczyków stałby się z automatu biedakiem.No właśnie uzasadniłeś, że jednak nie jest dziwne, a właśnie jest sensowne.
Cytat:Reasumując - jeśli już się w ogóle troszczyć o środowisko, to jak, żeby nie było to postawą tylko na pokaz, niepraktyczną, niemającą praktycznie żadnego znaczenia ani większego sensu.No piękny truizm.
