bert04 napisał(a):W tradycyjnej Europie obowiązywała zasada "Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem".ProxyOne neguje tę tradycyjną zasadę na przykładzie Ukrainy i Rosji. Co chciałaby Rosja z Polską zrobić, to z grubsza wiadomo; kurica nie ptica, takie myślenie posojuzowe wciąż jest żywe na "wschodnich stepach". Czy czyni to Ukrainę naszym przyjacielem? Ano nie bardzo; Ukraińcy mają bowiem swoje odpały i np. w sporej liczbie uważają Przemyśl za miasto ukraińskie, tak jak narkopolacy uważają Lwów za miasto polskie. O incydencie, kiedy Ukraina puściła kolumnę czołgów z jednego miasta do drugiego właśnie przez przemyskie, polską drogą, nie chce mi się nawet przypominać (tak, to było za rządów PiSu).
Nie ma po prostu z kim zawierać tych tradycyjnych sojuszy "w szachownicę". Na wschodzie wrogami narkopolaka są bowiem wszyscy, na zachodzie nie znajdzie narkopolak partnera do swojej koszmarkowatej gry, południe zaś stanowi "od pradziejów" domenę węgierską *) więc dlaczego to Orban nie miałby dyktować warunków osamotnionemu narkopolakowi? To do oporu tłuc należy również.
__________________
* Historycznie, rzecz jasna; narkopolak lubuje się bowiem w historii. Współcześnie zresztą tez coś mi się obiło o oczy, że Orban po całkowitym opanowaniu swojego kraju zaczyna pomału sięgać po zagranicę, na razie tylko finansowo.
