Nudzi mi się, a Szwab Bercik się odbercił, to może odpowiem. Łapanie Szwaba Bercika za słówka jest słabe - zdradza brak kontrargumentów i niezdolność do honorowego przyznania się do błędu. Nie masz honoru, to po pierwsze.
Po drugie, do jakich to straszliwych celów może wykorzystać imperium swoje wynarodowione masy, kiedy wojna nie przynosi zysku? Każą im, nie wiem, zjadać płody, żeby zadowolić Wielkiego Budownika Wszechświata? Bo masa unarodowiona to wiem: pójdzie się rypać na ostre z sąsiednią unarodowioną masą. Pożytku z tego żadnego wprawdzie nie będzie, oprócz potężnego zarobku dla grabarzy i chirurgów, ale przynajmniej unarodowiona masa dowiedzie, że nie jest ciemna, bo potrafi wykreować sobie wroga, żeby go potem trafnie rozpoznać. C'nie?
Po trzecie, ktoś cię już zdążył ocenzurować w Internetach? To nie jest żadna cenzura, tylko zwyczajny rozbój na Góglu i Ryłoksiążce w imię... no właśnie, w imię narodowe. Bo narody korzystają jeszcze en masse z gazet i telepudła. Natomiast postnarodowa szumowina, do której mam honor się zaliczać, korzysta już z mediów nowej generacji, a tradycyjne kanały "informacyjne" zlewa ciepłym parabolicznym. Narodowi politycy nie opanowali jeszcze sztuki manipulowania elektoratem przez te nowe media, za to sztukę tłoczenia przekazu dnia w gazety i telewizornię mają opracowaną do perfekcji. Dlatego zaczynają tupać nóżkami jak pelikany, żeby świat cofnął się do poprzedniej epoki, bo ich władza ukochana przecieka im przez palce.
Po czwarte, bert ma rację, religie które wskazałeś jako takie, religiami nie są. Aczkolwiek twój tani chwyt pokazuje stan twojej mikrej, zaczadzonej umysłowości, w której wszystko kotłuje się ze wszystkim, tak że rozmowa z tobą balansuje na krawędzi sensowności, bo zawsze możesz wyskoczyć z tezą, że 1 = 2, jeśli tylko odpowiednio spojrzeć. Ale społeczeństwo, które nie potrafi poprawnie nazywać świata, staje się wobec świata bezradne. A ty właśnie w tym kierunku chcesz społeczeństwo polskie naginać.
Po piąte, jak ktoś pomawia Unię Europejską o militaryzm, kolektywny w dodatku, to jest odklejony od rzeczywistości i tyle. Militaryzm kolektywny to było akurat państwo pruskie, wskazane jako najdoskonalszy organizm państwowy na ziemi przez pewnego niemieckiego filozofa; Hegel się nazywał. Dla ustalenia uwagi, Hegel jest pelikana bożyszczem; na Hegla jednego złego słowa nie wolno powiedzieć, bo się pelikan zsika ze złości.
Po szóste wreszcie, wyłazi nam pomału szydło z pelikana. Pelikan dostrzega bowiem, że jakiś naród europejski in statu nascendi w tej Unii jednak jest. Dlatego tak się zapluwa i stara go opluskwić; bo wyczuwa realną konkurencję dla narkopolskości, a wie, że narkopolskość z europejskością wygrać nie będzie w stanie. Choćby dlatego, że europejskość ma w arsenale tabuny geniuszy, którzy w przeszłości, każdy odrobinę, pchnęli świat do przodu. Od Bacha po Newtona. A narkopolskość ma - co? Kogo? Geniusze w Polsce jakoś rodzić się nie chcieli. A może i chcieli, tylko z jakiegoś powodu nie mogli się w Polsce wyszkolić się do odpowiedniego poziomu, żeby świat ich w ogóle zauważył. Byłażby ta Polska kolektywem, co indywidualnej wielkości ścierpieć nigdy nie był w stanie?
Po drugie, do jakich to straszliwych celów może wykorzystać imperium swoje wynarodowione masy, kiedy wojna nie przynosi zysku? Każą im, nie wiem, zjadać płody, żeby zadowolić Wielkiego Budownika Wszechświata? Bo masa unarodowiona to wiem: pójdzie się rypać na ostre z sąsiednią unarodowioną masą. Pożytku z tego żadnego wprawdzie nie będzie, oprócz potężnego zarobku dla grabarzy i chirurgów, ale przynajmniej unarodowiona masa dowiedzie, że nie jest ciemna, bo potrafi wykreować sobie wroga, żeby go potem trafnie rozpoznać. C'nie?
Po trzecie, ktoś cię już zdążył ocenzurować w Internetach? To nie jest żadna cenzura, tylko zwyczajny rozbój na Góglu i Ryłoksiążce w imię... no właśnie, w imię narodowe. Bo narody korzystają jeszcze en masse z gazet i telepudła. Natomiast postnarodowa szumowina, do której mam honor się zaliczać, korzysta już z mediów nowej generacji, a tradycyjne kanały "informacyjne" zlewa ciepłym parabolicznym. Narodowi politycy nie opanowali jeszcze sztuki manipulowania elektoratem przez te nowe media, za to sztukę tłoczenia przekazu dnia w gazety i telewizornię mają opracowaną do perfekcji. Dlatego zaczynają tupać nóżkami jak pelikany, żeby świat cofnął się do poprzedniej epoki, bo ich władza ukochana przecieka im przez palce.
Po czwarte, bert ma rację, religie które wskazałeś jako takie, religiami nie są. Aczkolwiek twój tani chwyt pokazuje stan twojej mikrej, zaczadzonej umysłowości, w której wszystko kotłuje się ze wszystkim, tak że rozmowa z tobą balansuje na krawędzi sensowności, bo zawsze możesz wyskoczyć z tezą, że 1 = 2, jeśli tylko odpowiednio spojrzeć. Ale społeczeństwo, które nie potrafi poprawnie nazywać świata, staje się wobec świata bezradne. A ty właśnie w tym kierunku chcesz społeczeństwo polskie naginać.
Po piąte, jak ktoś pomawia Unię Europejską o militaryzm, kolektywny w dodatku, to jest odklejony od rzeczywistości i tyle. Militaryzm kolektywny to było akurat państwo pruskie, wskazane jako najdoskonalszy organizm państwowy na ziemi przez pewnego niemieckiego filozofa; Hegel się nazywał. Dla ustalenia uwagi, Hegel jest pelikana bożyszczem; na Hegla jednego złego słowa nie wolno powiedzieć, bo się pelikan zsika ze złości.
Po szóste wreszcie, wyłazi nam pomału szydło z pelikana. Pelikan dostrzega bowiem, że jakiś naród europejski in statu nascendi w tej Unii jednak jest. Dlatego tak się zapluwa i stara go opluskwić; bo wyczuwa realną konkurencję dla narkopolskości, a wie, że narkopolskość z europejskością wygrać nie będzie w stanie. Choćby dlatego, że europejskość ma w arsenale tabuny geniuszy, którzy w przeszłości, każdy odrobinę, pchnęli świat do przodu. Od Bacha po Newtona. A narkopolskość ma - co? Kogo? Geniusze w Polsce jakoś rodzić się nie chcieli. A może i chcieli, tylko z jakiegoś powodu nie mogli się w Polsce wyszkolić się do odpowiedniego poziomu, żeby świat ich w ogóle zauważył. Byłażby ta Polska kolektywem, co indywidualnej wielkości ścierpieć nigdy nie był w stanie?
