Oj, Brajanek. Nie ma czegoś takiego jak wojna ideologiczna; to jest bełkot nie posiadający, poza kręgami świroprawicowymi, pokrycia w realu. Owszem, istnieje rywalizacja kulturowa, ale polegająca, podobnie jak handel, na wciskaniu ludziom swoich produktów i sprawdzaniu, czy ludziom one się podobają. Co w wypadku kultury znaczy: czy ludzie przeżywają daną fikcję jak prawdziwą i chcą się dalej dawać uwodzić artyście, czy wg nich z dzieła nudą wieje i obciachem. A ponieważ rywalizacja kulturowa polega na tym, że się szuka odbiorców swojej kultury na całym globie, to i nie można pozwalać sobie na robienie z tego Chmielnickiego zapitego awanturnika, bo w ten sposób się Ukraińców polskością nie zarazi, żeby oni chcieli tymi Polakami zostać. Najwyżej sie ich rozwścieczy.
Ale kolejna ciekawa uwaga odnosnie narkopolskiego patridiotyzmu: narkopolacy mają swój naród za śmieci, za debili którzy nie potrafią sami rozeznać się, co jest grane i trzeba im pchać detaliczny instruktaż prosto do gardeł, jak tuczonym gęsiom. Czy kultura zbudowana na takiej zasadzie może być atrakcyjna dla kogokolwiek? Czy idea narodowa zbudowana na pogardzie dla potencjalnego narybku może przetrwać?
Co do lekcji polskiego, nie pamiętam już nic z tego, co ongi zakuwałem, i nie sądzę, żebym był w tym osamotniony. Wpadło, wyleciało, bo nikt jakoś nie chciał robić nawiązań w kulturze i wskutek tego zbędna wiedza zwietrzała. Zresztą kultura, jako się rzekło, polega na uwodzeniu widowni przez artystę, a nie na odpytywaniu jej z tyrtejskich hasełek. A ponieważ lekcje polskiego faktycznie polegają li tylko na pompowaniu takich sloganów w młode głowy, to i slogany te stają się synonimem obciachu, od którego się potem w dojrzałym życiu ucieka. I dlatego kultura narodowa w takim kształcie, w jakim ją proponujesz, jest trupem zdechłym w powiciu.
Patriotyzmu bowiem nie da się nikomu nakazać, patriotyzmu nie da się wpoić toporną indoktrynacją. Patriotyzm musi człowieka uwodzić, tak jak dzieło sztuki, którym zresztą do pewnego stopnia jest. Żeby patriotyzm miał trwać, konieczne są nowe formy wyrazu zastępujące te stare, będące już przeżytkiem. Umiesz to? To przestań gardłować po forach, a siadaj do roboty. Nie umiesz? No właśnie: czy wy, narodowcy umiecie zrobić cokolwiek pożytecznego dla narodu?
Ale kolejna ciekawa uwaga odnosnie narkopolskiego patridiotyzmu: narkopolacy mają swój naród za śmieci, za debili którzy nie potrafią sami rozeznać się, co jest grane i trzeba im pchać detaliczny instruktaż prosto do gardeł, jak tuczonym gęsiom. Czy kultura zbudowana na takiej zasadzie może być atrakcyjna dla kogokolwiek? Czy idea narodowa zbudowana na pogardzie dla potencjalnego narybku może przetrwać?
Co do lekcji polskiego, nie pamiętam już nic z tego, co ongi zakuwałem, i nie sądzę, żebym był w tym osamotniony. Wpadło, wyleciało, bo nikt jakoś nie chciał robić nawiązań w kulturze i wskutek tego zbędna wiedza zwietrzała. Zresztą kultura, jako się rzekło, polega na uwodzeniu widowni przez artystę, a nie na odpytywaniu jej z tyrtejskich hasełek. A ponieważ lekcje polskiego faktycznie polegają li tylko na pompowaniu takich sloganów w młode głowy, to i slogany te stają się synonimem obciachu, od którego się potem w dojrzałym życiu ucieka. I dlatego kultura narodowa w takim kształcie, w jakim ją proponujesz, jest trupem zdechłym w powiciu.
Patriotyzmu bowiem nie da się nikomu nakazać, patriotyzmu nie da się wpoić toporną indoktrynacją. Patriotyzm musi człowieka uwodzić, tak jak dzieło sztuki, którym zresztą do pewnego stopnia jest. Żeby patriotyzm miał trwać, konieczne są nowe formy wyrazu zastępujące te stare, będące już przeżytkiem. Umiesz to? To przestań gardłować po forach, a siadaj do roboty. Nie umiesz? No właśnie: czy wy, narodowcy umiecie zrobić cokolwiek pożytecznego dla narodu?
