Upadek cywilizacji rdzennych Grenlandczyków jest fascynującym tematem z wielu względów. Choćby dlatego, że jest to chyba jedyny przypadek, w którym gospodarka maltuzjańska, rolnicza, i to w swojej bardzo zaawansowanej formie, została wyparta przez łowiecko-zbieracką. I nie wiadomo na dobrą sprawę co było tego przyczyną.
Ostatnie znane szczątki Grenlandczyków z pierwszej połowy XV wieku, są pochowane z pełnym chrześcijańskim ceremoniałem na cmentarzu, ubrane według najnowszej wtedy europejskiej mody, nie noszą też żadnych śladów degeneracji, czy niedożywienia. Temperatury wtedy też nie były jakoś specjalnie niskie, wyższe niż w wieku XIV, czy XVI.
Dlatego wszystkie teorie odwołujące się do zmian klimatycznych, głodu, etc są bardzo mało wiarygodne.
Nie dziwi tez fakt, że kwestia grenlandzka działa na klimatystów jak płachta na byka.
Wystarczy przypomnieć, jak to u Vanata uruchomiły się automatyczne protokoły pt "nie było optimum klimatycznego", kiedy tylko sama nazwa "Grenlandia" padła.
Wcale nie byłby pilaster zaskoczony, gdyby w kolejnej edycji swojej Świętej Księgi wpisali oni po prostu, że nigdy żadnych Grenlandczyków nie było i są to tylko wymysły denialistów, kolonizatorów i innych rasistów.
No bo jak to. W XXI wieku wprowadzono co prawda na Grenlandii, z powrotem, upadłą razem z Grenlandczykami, hodowlę owiec, ale nie utrzymałaby się ona, gdyby nie dotacje i subwencje rządowe. Dotacje, których przecież rdzennym Grenlandczykom nikt nie wypłacał. Ponadto Normanowie hodowali na Grenlandii nie tylko owce i kozy, ale także, a nawet przede wszystkim ...krowy, których dziś tam nawet nie próbują zaaklimatyzować, konie a nawet okresowo - świnie!
No nie ma bata, w Średniowieczu na Grenlandii po prostu musiało być dużo cieplej niż dziś nawet, nie mówiąc już o czasach małej epoki lodowcowej w wiekach XVII-XIX. I klimatyści tego przecież zaakceptować nie mogą.
Wszystko to sprawia, że hipoteza o losowych przyczynach wymarcia tej cywilizacji (zaraza, ataki piratów), wobec jej niewielkich rozmiarów jest jednak najbardziej prawdopodobna.
Ostatnie znane szczątki Grenlandczyków z pierwszej połowy XV wieku, są pochowane z pełnym chrześcijańskim ceremoniałem na cmentarzu, ubrane według najnowszej wtedy europejskiej mody, nie noszą też żadnych śladów degeneracji, czy niedożywienia. Temperatury wtedy też nie były jakoś specjalnie niskie, wyższe niż w wieku XIV, czy XVI.
Dlatego wszystkie teorie odwołujące się do zmian klimatycznych, głodu, etc są bardzo mało wiarygodne.
Nie dziwi tez fakt, że kwestia grenlandzka działa na klimatystów jak płachta na byka.
Wystarczy przypomnieć, jak to u Vanata uruchomiły się automatyczne protokoły pt "nie było optimum klimatycznego", kiedy tylko sama nazwa "Grenlandia" padła. Wcale nie byłby pilaster zaskoczony, gdyby w kolejnej edycji swojej Świętej Księgi wpisali oni po prostu, że nigdy żadnych Grenlandczyków nie było i są to tylko wymysły denialistów, kolonizatorów i innych rasistów.
No bo jak to. W XXI wieku wprowadzono co prawda na Grenlandii, z powrotem, upadłą razem z Grenlandczykami, hodowlę owiec, ale nie utrzymałaby się ona, gdyby nie dotacje i subwencje rządowe. Dotacje, których przecież rdzennym Grenlandczykom nikt nie wypłacał. Ponadto Normanowie hodowali na Grenlandii nie tylko owce i kozy, ale także, a nawet przede wszystkim ...krowy, których dziś tam nawet nie próbują zaaklimatyzować, konie a nawet okresowo - świnie!
No nie ma bata, w Średniowieczu na Grenlandii po prostu musiało być dużo cieplej niż dziś nawet, nie mówiąc już o czasach małej epoki lodowcowej w wiekach XVII-XIX. I klimatyści tego przecież zaakceptować nie mogą.
Wszystko to sprawia, że hipoteza o losowych przyczynach wymarcia tej cywilizacji (zaraza, ataki piratów), wobec jej niewielkich rozmiarów jest jednak najbardziej prawdopodobna.

