Vanat napisał(a):pilaster napisał(a): Ze swoim lasem. Ale nie z cudzym.
Tej subtelnej różnicy nie są oni w stanie pojąć.
I tej subtelnej różnicy nie zrozumiał też ZaKotem i cieszę się, że mu wyjaśniłeś.
Tak więc jeśli chciałbyś zabronić Pilsatrowi robić cokolwiek z jego lasem to nie rozumiesz idei wolności gospodarczej.
A EPI mierzy między innymi jak skutecznie w danym państwie zabrania się przedsiębiorcom karczować swoje lasy i zamieniać je np. na uprawy palmy olejowej.
Jest to ekonomia na poziomie 3 klasy szkoły podstawowej, bo na tym etapie nauczania poleca się wierszyk "Paweł i Gaweł", który porusza problem relacji własności i wolności. Mieszkanie i trąbka jest własnością Gawła, ale niestety fale dźwiękowe wydobywające się z trąbki wpływają fizycznie na własność Pawła, który zyczyłby sobie nieobecności tychże fal dźwiękowych w jego lokalu. Podobnie woda, w której Paweł łowi swoje ryby w swoim mieszkaniu i swoją wędką, przedostaje się do mieszkania Gawła. Jeśli właściciel lasu go wykłada betonem, pali albo składuje w nim odpady atomowe, to niestety robi coś także z własnością sąsiadów, którzy niekoniecznie sobie tego życzą. Ba, nawet postawienie własnej badziewnej reklamy na własnym domu może coś robić z własnością sąsiadów, mianowicie obniżać jej wartość turystyczną poprzez oszpecenie krajobrazu. Toteż takie zakazy, jak zakaz trąbienia i łowienia ryb w pewnych warunkach - nawet ma własnym terenie - wcale nie naruszają św. zasady "wolnoć, Tomku, w swoim domku", lecz przeciwnie, właśnie ze względu na nią obowiązują. Im bardziej zorganizowane społeczeństwo, tym większa interakcja między własnością różnych ludzi i tym większa potrzeba takich regulacji. Powstają one na żądanie właścicieli, których własność jest naruszana i dlatego właśnie działają (przynajmniej w państwach praworządnych) że pilnują tego właściciele.

