pilaster
O ile podoba mi się twój pomysł konkurencyjności, o tyle relatywizację wartości nadrzędnych uznaję za słabość.
Niestety, to nie jest anegdota. Nie podaję szczegółów, bo to bez znaczenia jaka to firma.
Ekonomia owszem operuje na skończonych wartościach. Jednak jeżeli chodzi o korzystanie z zasobów nie przypominam sobie, aby istniała jakaś zasada, która by zabezpieczała przez kompletnym wykorzystaniem np. świeżego powietrza, czystej wody, czystej ziemi. Zapytałem ciebie bo może o czymś nie wiem. Jeżeli takiej zasady brak, to znaczy że prędzej czy później dojdzie do wyczerpania zasobu środowiskowego.
Rozumiem twój punkt widzenia, tzn. że jesteś zwolennikiem wolnego rynku. Ale może czytajmy wszystkie posty w tym wątku, bo wskazują one na problemy, na które przymykamy oczy, aby obronić swoją koncepcję.
Czy to znaczy, że czeka nas np. racjonowanie świeżego powietrza? Czy może już to następuje - kogo stać to mieszka na ranczo, a kogo nie stać w mieście ze smogiem?
Cytat:Jaques napisał(a): 1) W jaki sposób wycenia się zdrowie lub życie ludzkie?
Rynkowo oczywiście. Towarzystwa ubezpieczeniowe mają wypracowane wiele różnych narzędzi do tworzenia takich wycen.
O ile podoba mi się twój pomysł konkurencyjności, o tyle relatywizację wartości nadrzędnych uznaję za słabość.
Cytat:Cytat:Przykładowo, jakiś czas temu w pewnym kraju był sobie producent samochodów.
Proponowałby jednak pilaster, aby dyskutować merytorycznie, w oparciu o dane ilościowe. A nie anegdoty.![]()
Niestety, to nie jest anegdota. Nie podaję szczegółów, bo to bez znaczenia jaka to firma.
Cytat:Cytat:2) Czy w tym co przedstawiłeś uwzględnia się, że zasoby naturalne naszej planety są ogromne, ale skończone?
Wszystkie zasoby są zawsze skończone. Gdyby były nieskończone, ekonomia, czyli nauka o najbardziej efektywnym ich alokowaniu, nie mogłaby istnieć
Ekonomia owszem operuje na skończonych wartościach. Jednak jeżeli chodzi o korzystanie z zasobów nie przypominam sobie, aby istniała jakaś zasada, która by zabezpieczała przez kompletnym wykorzystaniem np. świeżego powietrza, czystej wody, czystej ziemi. Zapytałem ciebie bo może o czymś nie wiem. Jeżeli takiej zasady brak, to znaczy że prędzej czy później dojdzie do wyczerpania zasobu środowiskowego.
Cytat:Problemy pojawiają się w momencie kiedy jakiś zasób (tu: atmosfera) jest "niczyj". Wtedy pojawia się tzw dylemat wspólnego pastwiska i ryzyko zdewastowania rośnie. Najlepszym wyjściem z tego dylematu jest zatem prywatyzacja zasobu, co w krajach praworządnych i wolnorynkowych wymusza na właścicielu dbanie o jego stan. W krajach dzikich, skorumpowanych i socjalistycznych, niestety mechanizm ten może nie zadziałać.
Rozumiem twój punkt widzenia, tzn. że jesteś zwolennikiem wolnego rynku. Ale może czytajmy wszystkie posty w tym wątku, bo wskazują one na problemy, na które przymykamy oczy, aby obronić swoją koncepcję.
Cytat:Cytat:Czy w systemie wolnorynkowym jest jakieś zabezpieczenie przed przekroczeniem granicy bezpieczeństwa dla środowiska?
Wyłącznie w systemie wolnorynkowym taki mechanizm istnieje. To rosnąca wartość zasobów w miarę ich ubywania. Im czegoś jest mniej, tym to coś staje się droższe.
Czy to znaczy, że czeka nas np. racjonowanie świeżego powietrza? Czy może już to następuje - kogo stać to mieszka na ranczo, a kogo nie stać w mieście ze smogiem?


