zefciu napisał(a): Wymyśliłem to wczoraj. Dziesięć minut po obejrzeniu odcinka, topiąc smutki w szklance wody. Nie piszę tego, żeby się chwalić, tylko żeby wskazać, że fabuła sezonu jest tak beznadziejna, że można ją poprawić na kolanie.Prawda.
zefciu napisał(a): W serialu mamy powiedziane, że Qyburn wymyślił te olbrzymie skorpiony jako wunderfaffe specjalnie przeciwko smokom. I potwierdzone jest, że są one przeciwko smokom skuteczne. Najpierw na czaszce martwego smoka. Potem na Rhaegalu, który dostaje trzy bełty i pada. Potem widz widzi mury KL najeżone tymi skorpionami. Więc zadaje sobie pytanie „jak Danka się przeciwstawi takiej obronie”. A odpowiedź na to pytanie brzmi: „No jak to jak? Norrmalnie. Weźmie i spali”. Wątek skorpionów ciągnięty od poprzedniego sezonu jest zatem kolejnym wątkiem, który nie ma sensownego, satysfakcjonującego rozstrzygnięcia.Tak podejrzewam, że GoT jest przedostatnim etapem karier DD. Tu początkowo mieli gotowy materiał od Martina, co pozwoliło im stworzyć iluzję, że sami coś prezentują. Ale teraz będą starłorsy, całkowicie autorskie. Dziadostwo będzie widać od początku. Film pewnie zaliczy spektakularną klapę i dla każdego będzie jasne czemu.
ZaKotem napisał(a): Zdupizm jest uzasadniony właściwościami świata. Maestrowie mają wiedzę o potężnych czarach, ale tylko teoretyczną, bo magia zwyczajnie nie działa, tak jak w świecie rzeczywistym. Traktują więc tę wiedzę bez szacunku, jako mity, alegorie i poza tym bezwartościowe pierdoły. Jednakże na skutek jakichś magicznych koniunkcji i opozycji po tysiącach lat magia znowu zaczyna działać według starych zasad. Qyburn jest po prostu dziwakiem który uczył się bezsensownej wiedzy, i nagle okazało się, że to działa. Trochę tak, jakby się okazało, że astroufolodzy i bioenergotelepaci jednak mają rację. To dałoby im nagłą przewagę - szczególnie w świecie bez internetów, prasy i z jednym tylko uniwersytetem. Instukcje tworzenia zombich zapewne da się znaleźć w niejednej zatęchłej bibliotece.W książce tak. Ale w serialu nie. Tu mamy jeśli dobrze pamiętam trzy wielkie osiągnięcia maeterów w ostatnich czasach - wyprodukowanie dużych ilości dzikiego ognia, skorpiony i wyleczenie Mormonta. Nic z tego nie wymaga jakiejkolwiek magii, ot fizyka, chemia i biologia. A tu wyskakuje znikąd wysoko lewelowa nekromancja, niczym nie umotywowana. Zdupizm.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

