Jeśli cały czas nie rozumiecie o co mi chodzi z tym "wolnym rynkiem", to może podam inny malowniczy przykład:
Wolność gospodarcza jest jak wolność seksualna.
W teorii oznacza to, że każdy może uprawiać seks z kim chce.
W praktyce oznacza, że osoby atrakcyjne seksualnie mają większe możliwości uprawiania seksu z innymi osobami atrakcyjnymi seksualnie.
A więc nie "każdy" i nie "z kim chce".
Jeżeli faktycznie miałby być "każdy", to musiałby istnieć przymus uprawiania seksu z osobami, które nam się nie podobają – czyli brak wolności.
Gdyby faktycznie miało bo być „z kim chce”, oznaczałoby, że mamy prawo do gwałtu, wychodzi na to samo, czyli znów oznacza brak wolności.
Tak więc wolność seksualna, w znaczeniu „każdy z kim chce”, samo-się-unicestwia i jest tak naprawdę ściemą, ale brzmi na tyle fajnie, że nawet brzydale są za wolnością seksualną, bo wierzą, że daje im jakieś szanse.
Nie przyjmuje argumentów, że "skoro nie wierzę w tak rozumianą wolność seksualną, to w takim razie jestem zwolennikiem zamordyzmu seksualnego a przecież to dzięki zamordyzmowi może pojawić się ktoś jeden, kto będzie uprawiał seks ze wszystkimi, a nikomu innemu nie będzie wolno, a to przecież niemożliwe nawet teoretycznie".
Niemożliwe i nie na temat. Ja nie mówię, że wolność seksualna prowadzi do monopolu seksualnego. Ja twierdze jedynie, że to ściema i na pewno nie "każdy z kim chce" a tylko "atrakcyjni z atrakcyjnymi".
Wolność seksualna to wolność dla atrakcyjnych, tak jak wolność gospodarcza to wolność dla bogatych.
Wolność gospodarcza jest jak wolność seksualna.
W teorii oznacza to, że każdy może uprawiać seks z kim chce.
W praktyce oznacza, że osoby atrakcyjne seksualnie mają większe możliwości uprawiania seksu z innymi osobami atrakcyjnymi seksualnie.
A więc nie "każdy" i nie "z kim chce".
Jeżeli faktycznie miałby być "każdy", to musiałby istnieć przymus uprawiania seksu z osobami, które nam się nie podobają – czyli brak wolności.
Gdyby faktycznie miało bo być „z kim chce”, oznaczałoby, że mamy prawo do gwałtu, wychodzi na to samo, czyli znów oznacza brak wolności.
Tak więc wolność seksualna, w znaczeniu „każdy z kim chce”, samo-się-unicestwia i jest tak naprawdę ściemą, ale brzmi na tyle fajnie, że nawet brzydale są za wolnością seksualną, bo wierzą, że daje im jakieś szanse.
Nie przyjmuje argumentów, że "skoro nie wierzę w tak rozumianą wolność seksualną, to w takim razie jestem zwolennikiem zamordyzmu seksualnego a przecież to dzięki zamordyzmowi może pojawić się ktoś jeden, kto będzie uprawiał seks ze wszystkimi, a nikomu innemu nie będzie wolno, a to przecież niemożliwe nawet teoretycznie".
Niemożliwe i nie na temat. Ja nie mówię, że wolność seksualna prowadzi do monopolu seksualnego. Ja twierdze jedynie, że to ściema i na pewno nie "każdy z kim chce" a tylko "atrakcyjni z atrakcyjnymi".
Wolność seksualna to wolność dla atrakcyjnych, tak jak wolność gospodarcza to wolność dla bogatych.

