pilaster napisał(a): Wszystkim nie dogodzisz.
W obecnej sytuacji to niemożliwe. Potrzebna jest wymiana myśli i przyjmowanie słusznych argumentów rozmówcy, a w konsekwencji coraz większa wiedza o świecie. Każdy z nas reprezentuje pewne przybliżenie *prawdy* (stanu faktycznego i optymalnej *strategii życia*). Dzięki wymianie myśli możemy się bardziej zbliżyć do *prawdy* (być obiektywni).
Mamy coraz lepsze możliwości komunikowania się, więc jesteśmy na dobrej drodze. Równocześnie z powyższym procesem, następuje unifikacja wartości i większa współpraca. Możesz prześledzić ten proces historycznie, kiedy to ludzie organizują się w większe zbiorowości, mające wspólne wartości. Obecnie największą jednostką jest unia państw. (Można się też zastanawiać, czy skoordynowane działanie nie leży u podstaw ewolucji życia komórkowego, ale to już osobny temat.)
ZaKotem
Cytat:Vanat
Cytat: napisał(a):No dobra, ale ktoś mógłby pomyśleć, że wolny rynek jest dla Ciebie wartością autoteliczną, a nie sądzę by tak było.Oczywiście. Takimi wartościami są: zdrowie, bezpieczeństwo, godność (świadomość własnej wartości), wolność (możliwość robienia tego co się chce), komfort (spełnienie wszystkich, nawet mniej ważnych potrzeb biologicznych, np. żeby nie było za chłodno lub za gorąco). Czyli wszystko to, co przyczynia się do hedonistycznego poczucia zadowolenia z życia. I ze wszystkich danych statystycznych wynika, że w państwach bardziej wolnorynkowych ludzie realizują te wartości ogólnie lepiej, niż w państwach mniej wolnorynkowych (w takim znaczeniu, jak mierzy IEF).
Dla mnie jakakolwiek metoda organizacji gospodarki (w tym wolny rynek) jest wartością jedynie jeśli pomaga realizować inne wartości. Dobrze byłoby więc zdefiniować te wartości i zobaczyć czy wolny rynek summa summarum faktycznie pomaga je realizować, czy w realizowaniu ich szkodzi.
Zgadzam się z wami w kwestii wartości istotnych społecznie. A z ZaKotem i Pilastrem, że wylnorynkowy system daje lepsze statystycznie wyniki. Zwróćcie jednak uwagę, jak są skonstruuowane statystyki: mówimy o sumie pewnych wartości lub o średnich wartościach. Z nielicznymi wyjątkami to jest podstawą, aby oceniać stan gospodarki. Obliczamy więc PKB sumaryczne lub na osobę. I to jest źródło błędu, ponieważ abstrahuje się od rozkładu zysków na poszczególnych obywateli. Zyski koncentrują się wśród najbogatszych co podnosi wskaźniki, a nie odzwierciedla poziomu życia ludzi z niższych klas społecznych.
W ostatnich dekadach widoczny jest globalny trend coraz większej koncentracji kapitału wśród coraz mniejszej grupy ludzi. Nie istnieje obecnie mechanizm zabezpieczający przed tym efektem. Zmierzamy do skrajnego rozwarstwienia społeczeństwa i całkiem nieznanego układu społecznego. Mówienie o wolności, równych prawach czy demokracji coraz bardziej staje się fikcją. Hasła aktualne dzisiaj to zaśmiecanie, wyzysk czy prawo siły. Polityki finansowe bazujące na sumach i średnich tylko podtrzymują błędne przekonania o tym, co jest korzystne dla ludzi, a co nie.


