Ja mam wrażenie, że albo nikt poza mną nie czytuje tekstów Pilastra, albo nikomu nie chce się poświęcić choćby chwili, by się nad nimi zastanowić i zobaczyć te wszystkie dziury i niekonsekwencje.
Celem tekstów Pilastra jest walka z humanizmem (nazywanym w jego środowisku lewactwem), a jednym z najważniejszych haseł humanizmu jest sprzeciw wobec niewolnictwa. Trzeba więc niewolnictwo „ocieplić”, pokazać jako coś naturalnego, normalnego, zjawisko z którym nie ma co walczyć, bo przecież zniknie samo gdy tylko wprowadzimy prawdziwie „wolny rynek” i nie będziemy bezsensownie ingerować w relacje między kupującym i sprzedającym.
Niewolnictwo (…) było akceptowane nie tylko przez panów i właścicieli, ale i przez poddanych i niewolników, którzy nierzadko sami się w niewolę oddawali, a nawet wszczynając bunty i rebelie, nigdy nie wysuwali postulatów likwidacji niewolnictwa jako takiego.
„Nierzadko”, a więc często, czyli była to właściwie reguła. Wygląda na to, że wyjątkami byli niewolnicy na tyle głupi, że trzeba było ich zmuszać do służenia panom. Aż dziw, że czarnoskórzy pasażerowie statków wiozących niewolników do Ameryki z własnej woli nie opłacali biletów.
Myślicie że żartuje z Pilastra? Nie. Zgodnie z jego twierdzeniami posiadanie niewolników to wyraz filantropii:
Równocześnie zatem maleje wartość krańcowa pracy i rośnie, w wyniku przyrostu naturalnego, jej podaż. Zwierające się nożyce popytu i podaży skutkują szybkim spadkiem ceny pracy, aż do zera. Niewolnictwo w takich warunkach po prostu musi rozkwitnąć, bo jedyną alternatywą dla znacznej części populacji staje się śmierć głodowa.
Tak! Wartość pracy spada do zera, czyli że żadni dodatkowi pracownicy nie są panom potrzebni. Tymczasem głodni ludzie klęczą przed pałacami i proszą o wzięcie w niewolę. Niektórzy panowie, myśląc jedynie o swoim zysku, są nieczuli na ludzką krzywdę i pozwalają im tam umrzeć z głodu. Na szczęście niektórzy są litościwi. Choć nie potrzebują pracowników (bo ich praca ma zerową wartość), przyjmują nowych niewolników, karmią ich, ubierają, dają dach nad głową, mimo, że to wszystko generuje koszty.
Absurd? Oczywiście! W warunkach opisanych przez Pilastra niewolnictwo nie „musiało rozkwitnąć” ale wręcz nie mogło było zaistnieć, bo było nieopłacalne, a jak pamiętamy jedynie to co opłacalne ma prawo zaistnieć, bo materializm historyczny itd. itp.
Pilaster jest wyznawcą materializmu historycznego, ale Marksa nie doczytał.
A Marks konstatował fakt, iż istnieją dwie klasy społeczne: klasa posiadaczy środków produkcji i klasa złożona z ludzi muszących sprzedać swoją pracę, by mieć udział w podziale owoców produkcji.
Osoby nie posiadające środków produkcji (np. ziemi) muszą dogadać się z posiadaczami, bo jak zauważył Pilaster inaczej umrą z głodu. Posiadacz ziemi nie musi się z nikim dogadywać, bo jak nikt nie będzie chciał u niego pracować, to zakasze rękawy i sam sobie będzie ją uprawiał. Tylko po co ma to robić, gdy za płotem stoją umierający z głodu bezrolni, którzy błagają by pozwolił im skorzystać ze swojej ziemi i prześcigają się w ofertach ile to będą dla niego pracować za kawałek chleba.
Skoro bezrolni muszą się dogadać z posiadaczem ziemi, to nie trzeba ich traktować jak niewolników. Sami się do posiadaczy środków produkcji zgłoszą i będą prosić o zatrudnienie. Sami będą się żywić, ubierać, szukać dachu nad głową i sami będą się pilnować. Będą też rywalizować z innymi, by wykazać, że ich właśnie warto zatrudnić. Przymus ekonomiczny jest dużo skuteczniejszy niż przymus fizyczny.
Dlaczego więc istniało niewolnictwo? Przecież jak twierdzi sam Pilaster:
Ekonomiści bardzo długo nie mogli zrozumieć, dlaczego niewolnictwo w ogóle powstało i utrzymywało się w społeczeństwie tak stabilnie. W końcu praca przymusowa jest bardzo niewydajna. Niewolnik wkłada w pracę tylko tyle wysiłku, aby uniknąć kary i nic więcej ponad to minimum.
No cóż, chyba mało rozgarnięci byli ci ekonomiści, których Pilaster czytał. Po prostu gdy nie ma przymusu ekonomicznego, gdy nie grozi ci śmierć głodowa, nie zgłosisz się do pracy, na warunkach dogodnych panu, tylko będziesz dyktował swoje.
Kiedy nie istnieje przymus ekonomiczny? Ano wtedy jak nie ma monopolu na środki produkcji.
A kiedy nie istnieje taki monopol? Ano wtedy, jak sobie możesz pójść do lasu, wykarczować drzewa i samemu pracować na siebie a nie na kogoś.
Dlaczego miałbyś tyrać na właściciela ziemskiego, kiedy bez problemu sam możesz takim właścicielem zostać? Jeśli nie sprawia tego głód, to motywem takim może być tylko przemoc.
Pilaster wierzy, że niewolnictwo jest naturalnym tworem „wolnego rynku”.
„Wolny rynek”, jeśli kiedykolwiek istniał, to jedynie w sytuacji wolnego dostępu do środków produkcji. W sytuacji gdy osadnicy odkrywają nową niezaludniona ziemię i każdy może zająć w posiadanie taki kawał Ziemi, jaki jest w stanie samodzielnie obrobić. Samodzielnie, ale także z pomocą zatrudnionych pracowników, którzy jednak w każdej chwili mogą mu podziękować i zacząć prowadzić swoją gospodarkę.
No więc właśnie dlatego w Ameryce pojawiło się niewolnictwo. Bo do pracy na właściciela ziemskiego trzeba było zmuszać, bo nikt rozsądny by na pana nie robił. Niewolnictwo było skrajnie nieopłacalne dla niewolników, więc musiało być utrzymywane przemocą, czyli być niewolnictwem prawdziwym, a nie „niewolnictwem dobrowolnym”, kapitalistycznym.
Tak samo, po marksistowsku, można wyjaśnić, dlaczego w Ameryce zniknęło niewolnictwo.
Po pierwsze nie było już wolnej ziemi (środków produkcji), którą każdy może sobie od tak zająć i uprawiać, więc dawni niewolnicy i tak musieli ją dzierżawić lub wrócić do pana i się zatrudnić.
Po drugie rąk do pracy przez kilkaset lat przybyło, czyli stało się dokładnie to co Pilaster uważał za przyczynę niewolnictwa:
Zwierające się nożyce popytu i podaży skutkują szybkim spadkiem ceny pracy
Praca była na tyle tania, że opłacało się ludzi zatrudniać zamiast utrzymywać ich jako niewolników.
Dodatkowo dawni panowie przez lata niewolenia pracowników zgromadzili ogromne zasoby, z których teraz mogli korzystać. Były to tak zasoby materialnych jak i niematerialnych (wiedza, prestiż, kontakty itp.). Wszystko to sprawiało, że istniała ogromna dysproporcja między bogatymi dawnymi panami, bezdomnymi i niepiśmiennymi byłymi niewolnikami, co umożliwiało dawnym panom na dalsze kontrolowanie sytuacji.
Wygląda na to, że co prawda z powodów odwrotnych niż podawane przez Pilastra, ale jednak tak ja twierdził Pilaster, niewolnictwo zniknęło samo.
Niestety to także nie jest prawda.
Niewolnictwo w USA nie zniknęło samo, tylko musiało zostać zakazane, a o wprowadzenie tego zakazu stoczono krwawą wojnę.
Zdaniem Pilastra zakazy wchodzą w życie, gdy zakazywana rzecz staje się nieopłacalna. Np. w Polsce nie opłaca się hodować cytrusów, więc logicznym będzie wprowadzenie zakazu ich hodowli. Nieuczciwe praktyki biznesowe są zakazane, bo nie opłacają się oszustom.
No chyba jednak nie.
Zakazy w demokratycznym państwie wprowadzane są nie dlatego, że są niepotrzebne, ale dlatego, że zakazane procedery są wyjątkowo opłacalne dla nielicznych i szkodliwe dla reszty społeczeństwa.
I tu kolejny problem, bo w sumie dlaczego demokratyczne społeczeństwo amerykańskie podjęło decyzję o zakazie niewolnictwa, choć była ona nieopłacalna dla większości głosujących? Niewolnicy nie głosowali, posiadacze niewolników, skoro ich sami nie uwolnili, to znaczy że tego nie chcieli, a było jasne, że wejście na rynek ogromnej rzeszy tanich pracowników, którzy do tej pory byli zniewoleni, stworzy ogromną presję na obniżenie płac. Stracili by więc na tym i latyfundyści i robotnicy.
Decyzja o zniesieniu niewolnictwa musiała być więc podjęta wbrew interesom ich wszystkich.
Jedynym rozsądnym rozwiązaniem tej zagadki jest stwierdzenie, że społeczeństwo zgodziło się na zniesienie niewolnictwa ze względów etycznych, a nie ekonomicznych.
No chyba, że poszukamy wyjaśnień marksistowskich. A marksista powiedziałby, że w USA nie było żadnej demokracji, tylko „demokracja burżuazyjna” czyli taka, która realizowała interesy garstki kapitalistów. A w interesie owych posiadaczy środków produkcji przemysłowej było obniżenie płac i to oni wymogli decyzję o zniesieniu niewolnictwa.
Pilaster niestety zamiast czytać Marksa usilnie próbuje nam wmówić, że niewolnictwo było fajne:
Aby opisać niewolnictwo w sposób ścisły, ilościowy, użyjemy (…)
Jakich to ścisłych i matematycznych terminów używa?
Linie na wykresie oddzielają od siebie dwa obszary. Powyżej bardziej opłaca się strategia b – długoterminowa i w tej strefie niewolnicy są traktowani dobrze.
Taaaak. Jest cały wielki obszar gdzie niewolnicy są traktowani dobrze. I ta strategia zdaniem Pilastra musi w sposób naturalny wygrać! Bo przecież właściciel niewolników może:
Albo starać się o jak najszybszy zwrot inwestycji, oszczędzając na czym się tylko da i zmuszając batem niewolników do jak najcięższej pracy, licząc się z tym, ze długo to oni w ten sposób nie pociągną, albo przeciwnie, dbając o nich, zaspokajać ich potrzeby, godzić się na mniejszy roczny zysk, ale za to inkasować go znacznie dłużej.
Uspokojony czytelnik z ulga oddycha, nie zastanawiając się co kryje się pod ścisłym, matematycznym hasłem „traktowani dobrze”, „dbać o nich”, „zaspokajać potrzeby”.
Bo Pilaster oczywiście okłamuje swoich czytelników twierdząc, że z jego wyliczeń wynika, że rozsądny pan będzie zaspokajał potrzeby niewolników.
Potrzeby jak wiem każdy człowiek ma rozliczne i żaden pan nie będzie ich wszystkich zapewniał. Całe dobre traktowanie polega tylko i wyłącznie na zadbaniu, żeby niewolnicy nie umarli z przemęczenia, ran i głodu.
Pilaster zapomniał też dodać, że wykres nie opisuje traktowania niewolników, ale każdego narzędzia, tak pędzla, jak i krowy. Pędzel opłaca się czyścić, chyba że w czasie zmarnowanym na czyszczenie zarobisz więcej niż na zakup nowego pędzla. Krowę mleczną także opłaca się „dobrze traktować”, czyli tak, by jak najdłużej mogła stać w wąskiej klatce i „zaspokajać jej potrzeby” czyli pozwalać jej jeść z automatycznego koryta tyle ile trzeba, by dawała duuuuużo mleka. Tak więc owo dobre traktowanie niewolników polega na tym, że nie schodzimy poniżej minimum wystarczającego do zapewnienia sił do pracy i na nic więcej.
Nie twierdzę, że panowie nie zapewniali niewolnikom niczego więcej, ale jeśli tak robili, to wbrew swoim ekonomicznym interesom. I to właśnie wynika z wykresu Pilastra, a nie to, że niewolnicy wraz ze spadkiem stóp procentowych w sposób naturalny byli coraz lepiej traktowani. Nie byli, bo spadek stóp procentowych nie wpływa na zdolności do biologicznego przetrwania.
Co więcej – wyliczenia Pilastra doskonale pokazują jak marksiści widzą sytuację „kapitalistycznego niewolnika” – proletariusza.
A proletariusze nie są własnością kapitalistów, więc nie muszą oni o nich dbać nawet w takim wymiarze jak o niewolnika. Mogą więc:
starać się o jak najszybszy zwrot inwestycji, oszczędzając na czym się tylko da i zmuszając batem niewolników robotników do jak najcięższej pracy, licząc się z tym, że długo to oni w ten sposób nie pociągną
Nie obchodzi to jednak kapitalistów, bo za bramą fabryki czekają kolejni umierający z głodu robotnicy, którzy zgodzą się na każde warunki lepsze niż śmierć głodowa.
Z Pilastrowych wyliczeń wynika więc, że kapitalizm załamie się albo przez dramat wspólnego pastwiska (kapitaliści na wyścigi wyniszczą robotników, a potem sami padną) albo wymusi to powrót niewolnictwa (kapitalista przywiąże jakoś robotnika do stanowiska i będzie dbał o niego jak o mleczną krowę, mając gwarancję, że ten nie odejdzie) albo zamieni się w socjalizm, czyli ugodę między kapitalistami, że nie będą schodzić poniżej pewnego pułapu – płace minimalne, BHP, ubezpieczenia chorobowe itp.
Moja rada Pilastrze – jak już wychodzisz z marksistowskich założeń, to może poczytaj jakie konsekwencje z nich wynikają, a nie wymyślaj ich na nowo, bo nie dostrzegasz nawet połowy tego, co inni, przyjmujący te same założenia, już dawno zrozumieli.
Czyli kulturowa nadbudowa musiała dogonić ekonomiczną bazę.
Marksizm widzę w natarciu
To może jednak poczytaj to:
https://histmag.org/Diabel-jako-Murzyn.-...sizmu-1734
Celem tekstów Pilastra jest walka z humanizmem (nazywanym w jego środowisku lewactwem), a jednym z najważniejszych haseł humanizmu jest sprzeciw wobec niewolnictwa. Trzeba więc niewolnictwo „ocieplić”, pokazać jako coś naturalnego, normalnego, zjawisko z którym nie ma co walczyć, bo przecież zniknie samo gdy tylko wprowadzimy prawdziwie „wolny rynek” i nie będziemy bezsensownie ingerować w relacje między kupującym i sprzedającym.
Niewolnictwo (…) było akceptowane nie tylko przez panów i właścicieli, ale i przez poddanych i niewolników, którzy nierzadko sami się w niewolę oddawali, a nawet wszczynając bunty i rebelie, nigdy nie wysuwali postulatów likwidacji niewolnictwa jako takiego.
„Nierzadko”, a więc często, czyli była to właściwie reguła. Wygląda na to, że wyjątkami byli niewolnicy na tyle głupi, że trzeba było ich zmuszać do służenia panom. Aż dziw, że czarnoskórzy pasażerowie statków wiozących niewolników do Ameryki z własnej woli nie opłacali biletów.
Myślicie że żartuje z Pilastra? Nie. Zgodnie z jego twierdzeniami posiadanie niewolników to wyraz filantropii:
Równocześnie zatem maleje wartość krańcowa pracy i rośnie, w wyniku przyrostu naturalnego, jej podaż. Zwierające się nożyce popytu i podaży skutkują szybkim spadkiem ceny pracy, aż do zera. Niewolnictwo w takich warunkach po prostu musi rozkwitnąć, bo jedyną alternatywą dla znacznej części populacji staje się śmierć głodowa.
Tak! Wartość pracy spada do zera, czyli że żadni dodatkowi pracownicy nie są panom potrzebni. Tymczasem głodni ludzie klęczą przed pałacami i proszą o wzięcie w niewolę. Niektórzy panowie, myśląc jedynie o swoim zysku, są nieczuli na ludzką krzywdę i pozwalają im tam umrzeć z głodu. Na szczęście niektórzy są litościwi. Choć nie potrzebują pracowników (bo ich praca ma zerową wartość), przyjmują nowych niewolników, karmią ich, ubierają, dają dach nad głową, mimo, że to wszystko generuje koszty.
Absurd? Oczywiście! W warunkach opisanych przez Pilastra niewolnictwo nie „musiało rozkwitnąć” ale wręcz nie mogło było zaistnieć, bo było nieopłacalne, a jak pamiętamy jedynie to co opłacalne ma prawo zaistnieć, bo materializm historyczny itd. itp.
Pilaster jest wyznawcą materializmu historycznego, ale Marksa nie doczytał.
A Marks konstatował fakt, iż istnieją dwie klasy społeczne: klasa posiadaczy środków produkcji i klasa złożona z ludzi muszących sprzedać swoją pracę, by mieć udział w podziale owoców produkcji.
Osoby nie posiadające środków produkcji (np. ziemi) muszą dogadać się z posiadaczami, bo jak zauważył Pilaster inaczej umrą z głodu. Posiadacz ziemi nie musi się z nikim dogadywać, bo jak nikt nie będzie chciał u niego pracować, to zakasze rękawy i sam sobie będzie ją uprawiał. Tylko po co ma to robić, gdy za płotem stoją umierający z głodu bezrolni, którzy błagają by pozwolił im skorzystać ze swojej ziemi i prześcigają się w ofertach ile to będą dla niego pracować za kawałek chleba.
Skoro bezrolni muszą się dogadać z posiadaczem ziemi, to nie trzeba ich traktować jak niewolników. Sami się do posiadaczy środków produkcji zgłoszą i będą prosić o zatrudnienie. Sami będą się żywić, ubierać, szukać dachu nad głową i sami będą się pilnować. Będą też rywalizować z innymi, by wykazać, że ich właśnie warto zatrudnić. Przymus ekonomiczny jest dużo skuteczniejszy niż przymus fizyczny.
Dlaczego więc istniało niewolnictwo? Przecież jak twierdzi sam Pilaster:
Ekonomiści bardzo długo nie mogli zrozumieć, dlaczego niewolnictwo w ogóle powstało i utrzymywało się w społeczeństwie tak stabilnie. W końcu praca przymusowa jest bardzo niewydajna. Niewolnik wkłada w pracę tylko tyle wysiłku, aby uniknąć kary i nic więcej ponad to minimum.
No cóż, chyba mało rozgarnięci byli ci ekonomiści, których Pilaster czytał. Po prostu gdy nie ma przymusu ekonomicznego, gdy nie grozi ci śmierć głodowa, nie zgłosisz się do pracy, na warunkach dogodnych panu, tylko będziesz dyktował swoje.
Kiedy nie istnieje przymus ekonomiczny? Ano wtedy jak nie ma monopolu na środki produkcji.
A kiedy nie istnieje taki monopol? Ano wtedy, jak sobie możesz pójść do lasu, wykarczować drzewa i samemu pracować na siebie a nie na kogoś.
Dlaczego miałbyś tyrać na właściciela ziemskiego, kiedy bez problemu sam możesz takim właścicielem zostać? Jeśli nie sprawia tego głód, to motywem takim może być tylko przemoc.
Pilaster wierzy, że niewolnictwo jest naturalnym tworem „wolnego rynku”.
„Wolny rynek”, jeśli kiedykolwiek istniał, to jedynie w sytuacji wolnego dostępu do środków produkcji. W sytuacji gdy osadnicy odkrywają nową niezaludniona ziemię i każdy może zająć w posiadanie taki kawał Ziemi, jaki jest w stanie samodzielnie obrobić. Samodzielnie, ale także z pomocą zatrudnionych pracowników, którzy jednak w każdej chwili mogą mu podziękować i zacząć prowadzić swoją gospodarkę.
No więc właśnie dlatego w Ameryce pojawiło się niewolnictwo. Bo do pracy na właściciela ziemskiego trzeba było zmuszać, bo nikt rozsądny by na pana nie robił. Niewolnictwo było skrajnie nieopłacalne dla niewolników, więc musiało być utrzymywane przemocą, czyli być niewolnictwem prawdziwym, a nie „niewolnictwem dobrowolnym”, kapitalistycznym.
Tak samo, po marksistowsku, można wyjaśnić, dlaczego w Ameryce zniknęło niewolnictwo.
Po pierwsze nie było już wolnej ziemi (środków produkcji), którą każdy może sobie od tak zająć i uprawiać, więc dawni niewolnicy i tak musieli ją dzierżawić lub wrócić do pana i się zatrudnić.
Po drugie rąk do pracy przez kilkaset lat przybyło, czyli stało się dokładnie to co Pilaster uważał za przyczynę niewolnictwa:
Zwierające się nożyce popytu i podaży skutkują szybkim spadkiem ceny pracy
Praca była na tyle tania, że opłacało się ludzi zatrudniać zamiast utrzymywać ich jako niewolników.
Dodatkowo dawni panowie przez lata niewolenia pracowników zgromadzili ogromne zasoby, z których teraz mogli korzystać. Były to tak zasoby materialnych jak i niematerialnych (wiedza, prestiż, kontakty itp.). Wszystko to sprawiało, że istniała ogromna dysproporcja między bogatymi dawnymi panami, bezdomnymi i niepiśmiennymi byłymi niewolnikami, co umożliwiało dawnym panom na dalsze kontrolowanie sytuacji.
Wygląda na to, że co prawda z powodów odwrotnych niż podawane przez Pilastra, ale jednak tak ja twierdził Pilaster, niewolnictwo zniknęło samo.
Niestety to także nie jest prawda.
Niewolnictwo w USA nie zniknęło samo, tylko musiało zostać zakazane, a o wprowadzenie tego zakazu stoczono krwawą wojnę.
Zdaniem Pilastra zakazy wchodzą w życie, gdy zakazywana rzecz staje się nieopłacalna. Np. w Polsce nie opłaca się hodować cytrusów, więc logicznym będzie wprowadzenie zakazu ich hodowli. Nieuczciwe praktyki biznesowe są zakazane, bo nie opłacają się oszustom.
No chyba jednak nie.
Zakazy w demokratycznym państwie wprowadzane są nie dlatego, że są niepotrzebne, ale dlatego, że zakazane procedery są wyjątkowo opłacalne dla nielicznych i szkodliwe dla reszty społeczeństwa.
I tu kolejny problem, bo w sumie dlaczego demokratyczne społeczeństwo amerykańskie podjęło decyzję o zakazie niewolnictwa, choć była ona nieopłacalna dla większości głosujących? Niewolnicy nie głosowali, posiadacze niewolników, skoro ich sami nie uwolnili, to znaczy że tego nie chcieli, a było jasne, że wejście na rynek ogromnej rzeszy tanich pracowników, którzy do tej pory byli zniewoleni, stworzy ogromną presję na obniżenie płac. Stracili by więc na tym i latyfundyści i robotnicy.
Decyzja o zniesieniu niewolnictwa musiała być więc podjęta wbrew interesom ich wszystkich.
Jedynym rozsądnym rozwiązaniem tej zagadki jest stwierdzenie, że społeczeństwo zgodziło się na zniesienie niewolnictwa ze względów etycznych, a nie ekonomicznych.
No chyba, że poszukamy wyjaśnień marksistowskich. A marksista powiedziałby, że w USA nie było żadnej demokracji, tylko „demokracja burżuazyjna” czyli taka, która realizowała interesy garstki kapitalistów. A w interesie owych posiadaczy środków produkcji przemysłowej było obniżenie płac i to oni wymogli decyzję o zniesieniu niewolnictwa.
Pilaster niestety zamiast czytać Marksa usilnie próbuje nam wmówić, że niewolnictwo było fajne:
Aby opisać niewolnictwo w sposób ścisły, ilościowy, użyjemy (…)
Jakich to ścisłych i matematycznych terminów używa?
Linie na wykresie oddzielają od siebie dwa obszary. Powyżej bardziej opłaca się strategia b – długoterminowa i w tej strefie niewolnicy są traktowani dobrze.
Taaaak. Jest cały wielki obszar gdzie niewolnicy są traktowani dobrze. I ta strategia zdaniem Pilastra musi w sposób naturalny wygrać! Bo przecież właściciel niewolników może:
Albo starać się o jak najszybszy zwrot inwestycji, oszczędzając na czym się tylko da i zmuszając batem niewolników do jak najcięższej pracy, licząc się z tym, ze długo to oni w ten sposób nie pociągną, albo przeciwnie, dbając o nich, zaspokajać ich potrzeby, godzić się na mniejszy roczny zysk, ale za to inkasować go znacznie dłużej.
Uspokojony czytelnik z ulga oddycha, nie zastanawiając się co kryje się pod ścisłym, matematycznym hasłem „traktowani dobrze”, „dbać o nich”, „zaspokajać potrzeby”.
Bo Pilaster oczywiście okłamuje swoich czytelników twierdząc, że z jego wyliczeń wynika, że rozsądny pan będzie zaspokajał potrzeby niewolników.
Potrzeby jak wiem każdy człowiek ma rozliczne i żaden pan nie będzie ich wszystkich zapewniał. Całe dobre traktowanie polega tylko i wyłącznie na zadbaniu, żeby niewolnicy nie umarli z przemęczenia, ran i głodu.
Pilaster zapomniał też dodać, że wykres nie opisuje traktowania niewolników, ale każdego narzędzia, tak pędzla, jak i krowy. Pędzel opłaca się czyścić, chyba że w czasie zmarnowanym na czyszczenie zarobisz więcej niż na zakup nowego pędzla. Krowę mleczną także opłaca się „dobrze traktować”, czyli tak, by jak najdłużej mogła stać w wąskiej klatce i „zaspokajać jej potrzeby” czyli pozwalać jej jeść z automatycznego koryta tyle ile trzeba, by dawała duuuuużo mleka. Tak więc owo dobre traktowanie niewolników polega na tym, że nie schodzimy poniżej minimum wystarczającego do zapewnienia sił do pracy i na nic więcej.
Nie twierdzę, że panowie nie zapewniali niewolnikom niczego więcej, ale jeśli tak robili, to wbrew swoim ekonomicznym interesom. I to właśnie wynika z wykresu Pilastra, a nie to, że niewolnicy wraz ze spadkiem stóp procentowych w sposób naturalny byli coraz lepiej traktowani. Nie byli, bo spadek stóp procentowych nie wpływa na zdolności do biologicznego przetrwania.
Co więcej – wyliczenia Pilastra doskonale pokazują jak marksiści widzą sytuację „kapitalistycznego niewolnika” – proletariusza.
A proletariusze nie są własnością kapitalistów, więc nie muszą oni o nich dbać nawet w takim wymiarze jak o niewolnika. Mogą więc:
starać się o jak najszybszy zwrot inwestycji, oszczędzając na czym się tylko da i zmuszając batem niewolników robotników do jak najcięższej pracy, licząc się z tym, że długo to oni w ten sposób nie pociągną
Nie obchodzi to jednak kapitalistów, bo za bramą fabryki czekają kolejni umierający z głodu robotnicy, którzy zgodzą się na każde warunki lepsze niż śmierć głodowa.
Z Pilastrowych wyliczeń wynika więc, że kapitalizm załamie się albo przez dramat wspólnego pastwiska (kapitaliści na wyścigi wyniszczą robotników, a potem sami padną) albo wymusi to powrót niewolnictwa (kapitalista przywiąże jakoś robotnika do stanowiska i będzie dbał o niego jak o mleczną krowę, mając gwarancję, że ten nie odejdzie) albo zamieni się w socjalizm, czyli ugodę między kapitalistami, że nie będą schodzić poniżej pewnego pułapu – płace minimalne, BHP, ubezpieczenia chorobowe itp.
Moja rada Pilastrze – jak już wychodzisz z marksistowskich założeń, to może poczytaj jakie konsekwencje z nich wynikają, a nie wymyślaj ich na nowo, bo nie dostrzegasz nawet połowy tego, co inni, przyjmujący te same założenia, już dawno zrozumieli.
Łazarz napisał(a): W sumie rasizm faktycznie może być skutkiem niewolnictwa, przed handlem atlantyckim nie za bardzo on w Europie występował.
Czyli kulturowa nadbudowa musiała dogonić ekonomiczną bazę.
Marksizm widzę w natarciu

To może jednak poczytaj to:
https://histmag.org/Diabel-jako-Murzyn.-...sizmu-1734

