ErgoProxy napisał(a):Vanat napisał(a):... przekonanie, że rasizm nie istniał w Europie zanim Europejczycy nie zaczęli handlować czarnymi niewolnikami.A to przecież akurat łatwo sprawdzić, ale nie na Maurach. Otóż we wszystkich językach zachodniej Europy wyraz "niewolnik" jest urobiony od wyrazu "Słowianin". Jest to pokłosie handlu m.in. Piastów z Arabami. Czy w średniowieczu istniał pogląd, że Słowianie to gorsza, niższa odmiana człowieka? Nie znam odpowiedzi, pytam, bom sam ciekaw.
No więc teza, która chcesz sprawdzić brzmi - czy niewolnictwo zawsze wywołuje rasizm.
Najpierw zdefiniujmy pojęcia:
Rasizm to przekonanie, że ludzie dzielą się na rasy i rasom tym przypisane są pewne, immanentne, biologiczne, dziedziczne, wspólne dla całej takiej grupy cechy, które decydują o wyższości jednych rasy nad innymi.
Niewolnictwo to stosunek zależności, polegający na tym, że jakaś osoba lub osoby (niewolnicy) stanowią przedmiot własności innej osoby lub osób, które mogą nimi swobodnie rozporządzać, w szczególności zmuszać do wykonywania pracy.
Możliwe jest kilka relacji między tymi zjawiskami:
1. Rasizm i niewolnictwo nie mają ze sobą związku
2. Pierwotne przekonania rasistowskie są podstawą do uznania niewolnictwa za właściwą formę relacji między przedstawicielami ras
3. Pierwotne relacje niewolnicze z czasem wytwarzają przekonania rasistowskie
Osobiście nie słyszałem by w starożytności szukano w biologii wyjaśnień dla relacji niewolniczej (ale nie jestem specjalista od starożytności). Wiem, że w starożytnym Rzymie tak niewolnicy jak i wyzwoleńcy oraz ich potomkowie, mogli osiągać wysokie pozycje społeczne, jednym słowem nie wiązano ich niewolnictwa z immanentnymi cechami biologicznymi.
Jeśli za jakąś formę niewolnictwa uznać system pańszczyźniany, to w Polsce prowokował on wyjaśnienia różnic społecznych pochodzeniem biologicznym (potomkowie Sarmatów kontra potomkowie biblijnego Chama), ale chyba nigdy nie zmieniło się to w prawdziwy rasizm czy coś co nazwalibyśmy klasizmem.
Nie wydaje mi się też, by Słowian w Europie uznawano za osobną rasę a tym bardziej za rasę o cechach predestynujących do, lub usprawiedliwiających ich niewolenie.
Tak więc, moim zdaniem, niewolnictwo nie musi skutkować rasizmem.
Nie musi, ale nie znaczy to, że nie może.
We wszystkich powyższych wypadkach albo niewolnicy stanowili mieszankę różnych ras, więc nie było podstawy by uzasadniać niewolnictwo cechami jakiejś jednej niewolonej rasy, albo dotyczyło ludzi tej samej rasy co niewolący.
Co, gdyby niewolnikami byli tylko ludzie innej rasy?
Z tym własnie mamy do czynienia w wypadku czarnych niewolników wożonych do Ameryki.
Założenie, jakie poczynił Łazarz, że jeśli mamy kontakty z przedstawicielami pewnej grupy rasowej i oni zawsze pełnią jakąś rolę społeczną, to zaczniemy uznawać cechy wynikające z roli społecznej, za cechy przyrodzone danej rasie, jest jak najbardziej uzasadnione.
Jeśli wszyscy Niemcy jakich spotkałeś byli żołnierzami, uznasz zapewne, że naród ten ma tendencję do stosowania przemocy. Jeśli wszyscy Bułgarki jakie spotkałeś to prostytutki, uznasz zapewne, że naród ten ma tendencję do rozpasania seksualnego. Jeśli wszyscy czarni jakich spotkałeś to niewolnicy, uznasz zapewne, że rasa ta ma tendencje do lenistwa, braku inicjatywy, ociężałości intelektualnej, drobnego kombinatorstwa, itp.
Nie ulega wątpliwości że taki proces zachodził i zachodzi nadal w relacjach białych i czarnych mieszkańców USA.
Teza jaka postawił Łazarz (i chyba także kilku innych dyskutantów) jest jednak dalej idąca.
Twierdzą oni, że pierwotnie żaden rasizm wśród europejczyków nie istniał. Że handel czarnymi niewolnikami i korzystanie z ich niewolniczej pracy wynikał jedynie z kwestii ekonomicznych, natomiast rasizm (o mechanizmie wyżej opisanym) pojawił się później.
Ja postawiłem tezę przeciwną.
Moim zdaniem rasizm był pierwotny i to on dał asumpt i moralne przyzwolenie do wykorzystywania czarnych jako niewolników. Potem rasizm jedynie potwierdzał się i pogłębiał na zasadach opisanych wyżej.
Argument Łazarza brzmi - czarni byli tani i dostępni a moralne usprawiedliwienie dawało to, że czarni sami się na wzajem w niewolę sprzedawali. Poza tym taka była logika handlu transatlantyckiego - przywożono jeden towar, żeby statki nie wracały puste ładowano niewolników.
Moje argumenty:
- Równie tani, a nawet tańsi mogli być biali niewolnicy - przecież można było nałapać niewolników w sąsiednim państwie podczas wojny, tak jak robiono to w starożytności oraz jak robili to ówcześni Turcy. Można także było zrobić niewolników ze skazańców, wprowadzić niewolę za długi itp. Koszt transportu takich niewolników do Ameryki był porównywalny z transportem ich z Afryki. Wykorzystywanie takich niewolników na miejscu w Europie nie rodziłoby żadnych kosztów transportu. Jednak nikt ani tego (sprzedaż białych niewolników do Ameryki), ani tego (niewolnictwo w Europie) nie robił.
- Kontakty z czarnymi mieszkańcami Afryki były niezmiernie rzadkie, ale "Murzyni" istnieli w świadomości europejczyków i istniały na ich temat pewne wyobrażenia, w większości tożsame z wyobrażeniami jakie potem żywił dojrzały rasizm czasów niewolnictwa.

