Vanat napisał(a): W latach 1807–1853 Brytyjczycy wysyłali do Australii 75 tysięcy skazańców.No a w tej Australii to mieli się opalać i popijać schłodzone drinki? Czy też raczej przynosić zysk koronie, pracując w nienajwspanialszych warunkach?
Po jaka cholerę ponosili koszty tak dalekiej podróży? Przecież taniej i z zyskiem można było ich sprzedać w niewolę w Ameryce? Oczywiście nie mogli tego robić bo sami zakazali handlu niewolnikami, ale rozmawiamy o tym co opłacalne, a nie o tym co legalne, a część dyskutantów utożsamia te pojęcia, twierdząc, że gdyby to było opłacalne, stałoby się legalne.
Cytat:A co z latami wcześniejszymi, zanim uznano za właściwe zapełnić kolonie karne w Australii?Przed XIX wiekiem więźniów dość powszechnie zmuszano do pracy, więc był to rodzaj uznanego niewolnictwa. Tylko że państwowego. A czemu przestępców nie sprzedawano jako niewolników prywatnym przedsiębiorcom? Nie etyka, a praktyka. Biały niewolnik w Europie miałby mnóstwo okazji do bezkarnej ucieczki.
Wcześniej nie było przestępstw w Anglii? Nie opłacało się zarobić na sprzedaży skazańców jako niewolników, zamiast mieć koszty związane z utrzymaniem skazańców, albo nic nie zarobić w wypadku egzekucji?
Cytat:Kolega Łazarz upiera się, że zestawienie linkowane powyżej jest tendencyjne, ale nie potrafi odesłać mnie do tekstu, który zbierałby informacje na temat pozytywnych lub neutralnych wyobrażeń o mieszkańcach czarnej Afryki jakie mieliby mieć Europejczycy przed epoką niewolnictwa. Jak Ty znasz takie opracowania, chętnie poczytam.A choćby pierwsze lepsze:
https://www.blackpast.org/global-african...n-history/
Czarni w Europie, choć bardzo nieliczni, sprawowali wszelkie funkcje społeczne, od parobka po arystokratę, w proporcjach nie innych, niż wszyscy. I niezależnie od pozycji w ciągu kilku pokoleń całkowicie rozpuszczali się w białej większości. Nie było żadnej czarnej "subkultury", która mogłaby generować uprzedzenia.

