exeter napisał(a): jeśli My się mylimy, wydamy co najwyżej trochę kasy w wyniku czego poprawimy stan przemysłu, energetyki, termoizolację i energooszczędność naszych domów,
Rzecz w tym że nikt tutaj, nawet pilaster, nie przeciwstawia się wcale wydawaniu pieniędzy na "poprawianie stanu przemysłu, energetyki, termoizolację i energooszczędność naszych domów". Wszystkie te rzeczy są korzystne. Tylko że do ich uzasadnienia wcale nie trzeba katastroficznych wizji #apokalipsa #wszyscyumrzemy. Te wyglądają na quasi-religijne uzasadnienie zupełnie skądinąd rozsądnych postulatów. Natomiast zupełnie nierozsądne i uzasadnione tylko religią są postulaty rezygnacji z kapitalistycznego konsumpcjonizmu, co właśnie głoszą klimatyści i po tym odróżniamy ich od klimatologów i w ogóle normalnych ludzi.
Przypominam, że w latach 90 największym zagrożeniem ludzkości miała być Dziura Ozonowa, która w wyniku używania lodówek i dezorantów miała się rozszerzyć na całą Ziemię i wystawić nas na zabójcze promieniowanie, na skutek czego wszyscy wyzdychalibyśmy jak nędzne psy. I też byli Świadkowie Dni Ostatnich, według których katastrofie mogła zapobiec jedynie rezygnacja z lodówek i dezorantów, a najlepiej też z elektryczności i papieru toaletowego i cofnięcie się do neolitu, bo inaczej #apokalipsa #wszyscyumrzemy.
Wciąż jednak żyjemy, a Dziura Ozonowa przestała się powiększać, a nawet trochę się zaczęła zmniejszać i siedzi sobie znowu grzecznie nad Antarktydą, nie wadząc nikomu. Wnioski z tego możliwe są dwa i oba optymistyczne:
Albo nie warto wierzyć "naukowcom bijącym na alarm", a raczej publucystom wyłuskującym najbardziej pesymistyczne scenariusze oparte na badaniach naukowych i interpretującym je jako przepowiadanie przyszłości;
Albo zagrożenie było rzeczywiste i wywinęliśmy się kostusze poprzez rezygnację z freonów, możliwą dzięki postępowi technicznemu. Zmiany tej ekonomicznie nie odczuliśmy w ogóle. Czyli kapitalizm i globalna cywilizacja obżarstwa radzi sobie z zagrożeniami, bez żadnych odczuwalnych środków ubocznych.

