Jaques napisał(a): Aby modelować zmiany klimatu, potrzebne są złożone modele, a i one często pomijają ważne czynniki, z których naukowcy nie zdają sobie sprawy. Ty próbujesz modelować za pomocą kilku wzorów.
Owszem, bo model powinien być tylko na tyle skomplikowany, aby odzwierciedlał rzeczywistość z pożądaną dokładnością. Ale nie bardziej. Ponieważ pilastrowi chodziło tylko o wymodelowanie jednego parametru - średniej temperatury powierzchni planety - wystarczy taka dokładność. Nie wystarczyłaby gdyby chodziło o zmiany sezonowe, gradienty w pionie i w poziomie, etc...
A w prostszym modelu łatwiej wskazać tez błędy, nadmierne uproszczenia, etc. Jak do tej pory żadnemy z dziesiątek tysięcy aryjskich naukowców się to nie udało.
Cytat:Zasoby się wyczerpują. Skoro jest ich skończona ilość, to przy każdym wydobyciu ich ubywa - a więc się wyczerpują. Bez sensu jest pisać "rzekomo".
Rzekomo.
Po pierwsze część zasobów jest odnawialna. Po drugie w przypadku tych nieodnawialnych (np węgla), ich wydobycie limituje cena. Im jest ich mniej, tym stają się droższe. Zatem "wyczerpywanie" jest widoczne w postaci przewagi popytu nad podażą, czyli stałego i wyraźnego wzrostu ich ceny. A taki stały wzrost cen wytwarza potężną presję na oszczędności i szukanie zamienników. W końcu, przy odpowiednio wysokich cenach, eksploatacja zasobów ustaje całkowicie - chociaż daleko im jeszcze od fizycznego "wyczerpania" - ten proces można prześledzić historycznie np na przykładzie guano i saletry w XIX wieku.
Tak się dzieje w ustroju chociaż z grubsza wolnorynkowym. W gospodarce etatystycznej, komunistycznej, przy braku pieniędzy i realnej wyceny dóbr za ich pomocą, do faktycznego "wyczerpania" może rzeczywiście dojść, czego przykłady też można znaleźć - np drewno na Rapa Nui.
Czy trzeba dodawać, że taki antyrynkowy ustrój jest właśnie tym, co klimatyści maja na celu i co propagują?
Cytat:Cytat:A czego Jaques w nim nie rozumie?
Kiedy wieloryby są "niczyje", wtedy między nimi a wielorybnikami ustala się pewien poziom równowagi (z równań L-V). Poziom ten jednak nie jest korzystny ani dla wielorybów, bo jest ich wtedy mało (a to dla organizmów typu K - wielkich, wolno rosnących i wolno się rozmnażających jest bardzo niebezpieczne), ani dla samych wielorybników, bo ich zyski są wtedy na minimalnym poziomie.
Kiedy wieloryby są prywatne, wtedy ów atraktor przesuwa się w inne miejsce - wielorybów jest o wiele więcej, a wielorybników mniej, za to generują oni znacznie większe zyski. Punkt maksymalnego zysku leży wyżej nie tylko niż punkt równowagi L-V, ale nawet wyżej niż punkt maksymalnego odłowu (połowa pojemności środowiska K)
Interesuje mnie jakie są założenia i wnioski. I nieco już wyjaśniłeś. Idea prywatnych wielorybów?
No i co? Są prywatne konie, czy słonie, to dlaczego nie wieloryby? Zresztą nawet nacjonalizacja de facto, która została wobec wielorybów przeprowadzona w XX wieku jest już lepsza niż stan "niczyj"
Cytat: Ja bym sugerował, aby zostawić te zwierzęta w spokoju i wtedy nie będzie im groziło wyginięcie.
Niech zatem Jaques kupi sobie jakieś wieloryby i zostawi je w spokoju, skoro ma taki kaprys.
Cytat: bardzo dużo napisałeś, aby jakby udowodnić że naukowcy się nie znają
Naukowcy się znają. Nie znają się klimatyści. W wersji dla nich pochlebnej, ma się rozumieć. Bo być może nawet się znają, ale kłamią całkiem świadomie i z rozmysłem.
Klimatyści to nie naukowcy.
Roan Shiran
Cytat:Tysiące naukowców, setki badań, dziesiątki instytucji naukowych, miliardy dolarów a tu pyk
Jakoś odpowiedzi dlaczego na Marsie nie występuje mierzalny efekt cieplarniany, pomimo znacznie większego niż na Ziemi stężenia CO2 nadal nie ma.
Odpowiedzi na pozostałe zagadnienia (np. kwestię fotosyntezy C3/C4) również.

