pilaster napisał(a): Dlatego jednak całkowitego wymarcia flory C3 trudno byłoby oczekiwaćNo proszę! A jeszcze kilka tygodni temu upierałeś się, że musiały wyginąć!
Jak zwykle Pilaster łagodnieje w miarę jak każe mu się pokazać jakiekolwiek źródła jego wiedzy.
- Pierwszy krok to asekuracyjne łagodzenie opinii

- Kolejnym jest stwierdzenie, że on przecież doskonale wie dlaczego mogłoby być inaczej niż początkowo twierdził, ale nie powie, bo "sami macie się domyśleć"

- Na końcu, przyciśnięty poda źródło swoich informacji i okaże się, że to jakiś filozoficzny esej, w którym napomina się o czymś, co omyłkowo zrozumiał (jak było z książką "Martina" - imienia autora i tytułu nawet nie pamiętał - i potężnymi antropocentrycznymi emisjami CO2 w średniowieczu) albo podręcznik sprzed 30 lat, którego autor wspomina ledwie o jakiejś hipotezie, która w międzyczasie zdążyła być zweryfikowana negatywnie (jak było z nawożeniem oceanów).

Więc twój podstawowy argument własnoręcznie pozamiatałeś

Teraz pozostaje ci się trzymać argumentu, że w okresie zlodowaceń żadnych gwałtownych zmian rozmieszczenia i liczebności roślin z fotosyntezą C3 na pewno nie było
Tylko że ten argument jest ci potrzebny do podważenia badań zawartości CO2 w pęcherzykach lodu.
Czyli równie dobrze można, stosując twoją logikę, podważyć wyniki hipotetycznych badań na które (kto wie) może kiedyś wreszcie się powołasz, poprzez przywołanie wyników badań zawartości CO2 w pęcherzykach lodu
Taki metodologiczny psikus

Bo jak sam stwierdziłeś w swoim ostatnim kreacjonistycznym "felietonie": jak wyniki badań przeczą naszej tezie, to najpewniej istnieje jakieś nieznane zjawisko, które sprawia, że mamy jednak raję

A na koniec dodam jedynie to, co powtarzam od początku: nie rozumiesz zjawiska ewolucji i nie wypowiadaj się na jej temat bo gadasz bzdury!
(no chyba, że wreszcie pokażesz mi jak dwa dowolne samolubne geny w twoim genotypie bezwzględnie ze sobą konkurują
)

