kmat napisał(a): W sumie mogą być jednodzietni pińćsetplusowcy, którzy załapali się za niskie dochody. Ich w końcu inflacja też dotyczy.
W sumie to sytuacja się chyba klaruje

http://next.gazeta.pl/next/7,151003,2496..._FB_Gazeta
Cytat:Narodowy Bank Polski poinformował, że obecnie zasoby złota w rezerwach dewizowych wynoszą 228,6 ton. To zaskakująca wiadomość, bo jeszcze w kwietniu było to 128,6 ton.
NBP na zakupach
Zaskoczeniem były już dane dotyczące ubiegłego roku, kiedy NBP kupił 25 ton złota - wtedy były to pierwsze takie zakupy w XXI wieku. Według informacji z kwietnia tego roku, Polska miała niespełna 130 ton złota. Od tego czasu rezerwy wzrosły aż o 100 ton. To oznacza ogromne zakupy. Podkreślają to eksperci, w tym główny strateg rynkowy Światowej Rady Złota (World Gold Council), który o swoim zaskoczeniu napisał na Twitterze
Inflacja zaczęła zajebywać gospodarkę. Najpierw ukryli inflację we wprowadzeniu nowego nominału, pozwoliło to na wyrzucenie do obrotu dwusetek, które leżały w stosach i służyły do wymian międzybankowych i tym podobnych transferów. Na długo to nie pomogło, bo przyszła susza i ceny towarów zostały zdrowo dośrubowane. Zamiast zwykłych podwyżek wynikających ze zwiększenia kosztów działalności, klęski żywiołowej i szeregu pomniejszych czynników, mamy superwzrosty, które inflację dopełniają i napędzają. Żeby nie okazało się, że mamy gównowalutę, -gównowartą i niestabilną, bo oderwaną od wartości pracy, próbuje PiS związać mocniej wartość ze złotem. Dziwiła mnie ta ostatnia nagonka na zakup złota. Wszędzie po portalach ekonomicznych peany, a cena złota, owszem zwyżkuje, ale bez szału. Teraz wszystko jest jasne

Pytanie brzmi: co robić w tej sytuacji? Mamy na horyzoncie kryzys, albo spowolnienie na światowych rynkach? Nasz to kasandryczna wizja. Piniyndzy ni mo co trzymoć, bo to droga do nyndzy. W zasadzie jak zachowywać się na rynku kiedy nadchodzi klapa? Bo w złoto to ja nie wierzę.
Sebastian Flak

