pilaster napisał(a): Nic podobnego. Ósemkę by mieli w Afryce, bo taka liczba jest tam optymalna. Żyjąc w Europie dostosowują swoją rozrodczość do tutejszych warunków. Dotyczy to zarówno mężczyzn jak i kobiet. Znane pilastrowi osobiście mieszkające w Polsce Murzynki, mają odpowiednio dwoje i troje dzieci. Czyli nic nadzwyczajnego.
O, to już brzmi jak pilaster, rynek rządzi. Tyle że przykłady znane przez berta dotyczą małżeństw i związków mieszanych. W przypadku rodzin pozostających w swojej grupie kulturowej (Turcy, ale czasem i Rosjanie) ilość dzieci jest standardowo "powyżej optymalnej". Znam dwa małżeństwa rosyjskie, w których zasada "co rok to prorok" zakończyła się w okolicach 7-8. Więc kultura con. współ-rządzi (a geny - gdzieś na szarym końcu, płodność i tak dalej).
Ale załóżmy, że to może dotyczyć pierwszego pokolenia, a najpóźniej od drugiego rządzi zasada korelacji ilości dzieci z dostosowaniem do (rynkowych) warunków. Nie może sobie pilaster wyobrazić sytuacji, w której dla konkretnego indywiduum (nie dla społeczeństwa, grupy, czy "narodu") ta optymalna liczba to będzie nie dwa, ani nie jeden, ale właśnie okrągłe zero?
I że uzasadnienie tego ochroną środowiska wcale nie jest tak głupie, jak się w pierwszej chwili wydaje? To znaczy nie, żebym się zgadzał. Ale oboje chyba uważamy, że ochrona środowiska jest pochodną rozwoju gospodarczego. Być może więc obciążenie środowiska jest skorelowane z ekonomicznymi kosztami generowanymi przez jednostkę w wieku przed-produkcyjnym. Oraz, o czym się czasem zapomina, w wieku post-produkcyjnym. A para mówiąca "Nie chcemy obciążać planety (kolejnym) dzieckiem" w sumie mówi "(Kolejne) dziecko kosztuje". Niezależnie od tego, czy mają rację.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

