Tyle razy mówiłem: jak nie chcesz wyjść na durnia to definiuj problem badawczy (w naszym przypadku tezę, która chcesz udowodnić).
No i jak zwykle...
Pierwotna teza która stawiasz brzmiała:
A jak się okazało że bredzisz, bo komunistyczne Chiny doskonale radzą sobie własnie na tym polu, to nagle temat rozmowy się zmienił i teraz już argumenty brzmią:
Co ma do tego Kuba? Postawiłeś tezę, że żaden kraj, który nie przestrzega wolnorynkowej ortodoksji, nie ma prawa opracować i wdrożyć rzeczonych wyżej technologii.
To wcale nie znaczy, że wystarczy nie przestrzegać ortodoksji, by się szybko rozwijać. To, że rudy Jasio nie umie zrobić fikołka, nie oznacza, że wszyscy rudzi nie potrafią, albo że kolor włosów jest przyczyną nieumiejętności robienia fikołków. Wiem tobie się to w głowie nie mieści...
I nie, Kuba wcale nie ma najwyższego HDI ani najmniejszego śladu ekologicznego.
A nawet jakby miała, to przecież nie o tym rozmawiamy, ale o tym, czy jedynie w warunkach wolnorynkowej ortodoksji można opracować i wdrożyć technologiczne rozwiązania mogące ograniczać szkody ekologiczne lub cofać ich skutki. Nic o żadnym HDI ani śladzie ekologicznym, mierzonym przed opracowaniem i wdrożeniem takich technologii nie mówimy.
Przecież to była twoja teza! To ty stwierdziłeś, że żaden kraj, który nie przestrzega wolnorynkowej ortodoksji nie ma prawa rozwiązać strukturalnych problemów ekologicznych, a teraz nagle ta TWOJA teza jest głupia, bo dotyczy wzrostu PKB...
Poza tym to znów argument nie na temat.
Za to argumentem na temat byłoby wskazanie kraju, który przestrzegając wolnorynkowej ortodoksji rozwiązał kiedykolwiek jakiekolwiek problemy strukturalne
No i tu masz problem, bo tego typu kłopoty zawsze rozwiązywane były jako "usługi publiczne", czyli łamiąc zasady wolnorynkowej ortodoksji.
To tak jakby powiedzieć, że mam dzieci pomimo, że nigdy nie uprawiałem seksu, a to dzięki temu, że czasem uprawiam seks, tak więc udowodniłem, że można być prawiczkiem i spłodzić dziecko
Ano nie można. Albo wolnorynkowa ortodoksja, albo usługi publiczne rozwiązujące nierozwiązywalne w paradygmacie wolnorynkowym problemy.
Jak to swego czasu śpiewał o takich jak ty Kazik "co to za wegetarianin, co wpierdala schabowe"
Nic dodać, nic ująć.
No i jak zwykle...
Pierwotna teza która stawiasz brzmiała:
pilaster napisał(a): Gdyby problemy były rzeczywiste i gdyby faktycznie cywilizacji zagrażały, to jedynie wolny rynek i chęć zysku by mogły przed nimi znaleźć jakąś obronę.Czyli, że żaden kraj nie wdrażający ideologii "wolnego rynku" nie ma szans na opracowanie i wdrożenie technologii mogących ograniczać szkody ekologiczne lub cofać ich skutki, w szczególności technologii związanych z inwestycjami strukturalnymi (infrastruktura, energetyka, przemysł ciężki, transport, urbanistyka, hydrologia, rolnictwo itp.)
Jeżeli zaś by się okazało, że wolny rynek i zyski nie potrafią znaleźć rozwiązania, to na pewno nie znajdzie go też żaden komitet centralny, ani biuro polityczne.
A jak się okazało że bredzisz, bo komunistyczne Chiny doskonale radzą sobie własnie na tym polu, to nagle temat rozmowy się zmienił i teraz już argumenty brzmią:
pilaster napisał(a):Coooo?Vanat napisał(a): komunistyczne Chiny rozwijają się szybciej niż jakiekolwiek wolnorynkowe państwo.A komunistyczna Kuba nie?Wszak ma najwyższy HDI i najmniejszy ślad ekologiczny.
![]()
Co ma do tego Kuba? Postawiłeś tezę, że żaden kraj, który nie przestrzega wolnorynkowej ortodoksji, nie ma prawa opracować i wdrożyć rzeczonych wyżej technologii.
To wcale nie znaczy, że wystarczy nie przestrzegać ortodoksji, by się szybko rozwijać. To, że rudy Jasio nie umie zrobić fikołka, nie oznacza, że wszyscy rudzi nie potrafią, albo że kolor włosów jest przyczyną nieumiejętności robienia fikołków. Wiem tobie się to w głowie nie mieści...
I nie, Kuba wcale nie ma najwyższego HDI ani najmniejszego śladu ekologicznego.
A nawet jakby miała, to przecież nie o tym rozmawiamy, ale o tym, czy jedynie w warunkach wolnorynkowej ortodoksji można opracować i wdrożyć technologiczne rozwiązania mogące ograniczać szkody ekologiczne lub cofać ich skutki. Nic o żadnym HDI ani śladzie ekologicznym, mierzonym przed opracowaniem i wdrożeniem takich technologii nie mówimy.
pilaster napisał(a): A, zapomniał pilaster, przecież wy musicie przestac myśleć w kategorii "co się opłaca" i zerwać z dogmatem wzrostu gospodarczego.Znów pogubiłeś się kompletnie.Zatem dlaczego Chiny mają być takie świetne?
Przecież to była twoja teza! To ty stwierdziłeś, że żaden kraj, który nie przestrzega wolnorynkowej ortodoksji nie ma prawa rozwiązać strukturalnych problemów ekologicznych, a teraz nagle ta TWOJA teza jest głupia, bo dotyczy wzrostu PKB...
pilaster napisał(a): Zresztą:Znów pogubiłeś się kompletnie. Nie dyskutujemy, czy wzrost PKB jest w Chinach wyższy czy niższy niż gdzie indziej, ale czy JAKIKOLWIEK kraj, który nie przestrzega wolnorynkowej ortodoksji MOŻE opracować i wdrożyć technologie mogące ograniczać szkody ekologiczne lub cofnąć ich skutki, a nie, czy zrobi to najszybciej i to przy założeniu że wzrost PKB jest miarą realnych możliwości rozwiązywania tego typu problemów (nie, nie jest)
Średni wzrost PKB per capita w latach 2010-2018 (wg conference board)
Chiny - 4,3%
a np
Indie - 5,5%
Indonezja - 4,4%
Cejlon - 4,7%
Coś kiepski ten chiński komunizm jednak![]()
pomijając już fakt, że Chiny nadal są społeczeństwem dwukrotnie biedniejszym od takiej Polski - z nadmiaru bogactwa nie słynącej, Od Japonii Chiny są już biedniejsze prawie trzykrotnie. Od Tajwanu 3,5 krotnie
pilaster napisał(a):No i co z tego? To, że rudy Jaś nie umiał w podstawówce zrobić fikołka, nie znaczy, że rudy Krzyś nie będzie umiał zrobić jaskółki w liceum.Cytat:jest to dowód, że do szybkiego rozwoju nie trzeba wolnego runku...Swego czasu taki dowód dawał i ZSRR. W latach 30, 40, 50, 60 XX wieku rozwijał się naprawdę bardzo szybko.
Ale potem skończył.
Poza tym to znów argument nie na temat.
Za to argumentem na temat byłoby wskazanie kraju, który przestrzegając wolnorynkowej ortodoksji rozwiązał kiedykolwiek jakiekolwiek problemy strukturalne

No i tu masz problem, bo tego typu kłopoty zawsze rozwiązywane były jako "usługi publiczne", czyli łamiąc zasady wolnorynkowej ortodoksji.
To tak jakby powiedzieć, że mam dzieci pomimo, że nigdy nie uprawiałem seksu, a to dzięki temu, że czasem uprawiam seks, tak więc udowodniłem, że można być prawiczkiem i spłodzić dziecko

Ano nie można. Albo wolnorynkowa ortodoksja, albo usługi publiczne rozwiązujące nierozwiązywalne w paradygmacie wolnorynkowym problemy.
Jak to swego czasu śpiewał o takich jak ty Kazik "co to za wegetarianin, co wpierdala schabowe"
Nic dodać, nic ująć.

