Sofeicz napisał(a): No właśnie. Tylko las w fazie wzrostu można uznać za pochłaniacza CO2.
Las w fazie stazy ma zerowy bilans tlenowo/dwutlenkowy.
A las w stanie pożaru emituje CO2, którego nie pochłonie zasiana w jego miejsce kukurydza, ani zorganizowane tam pastwisko dla krów, pomimo, że z kosmosu takie obszary będą wyglądały na zazielenione, więc niby nic się nie zmieniło

A nawet jeśli w miejscu pogorzeliska wyrośnie nowy las, to zmagazynuje on mniej więcej tyle CO2 ile wyemitował płonąc, ale dopiero po kilkudziesięciu latach...
Tak więc sposobem na usuwanie CO2 z atmosfery nie jest wypalanie lasu i sadzenie tam nowego.
Teoretycznie, metodą usuwania CO2 jest wycinanie lasu, magazynowanie węgla w postaci desek i sadzenie nowego. Tyle, że proces taki jest dosyć powolny, no i np. żeby usunąć cały nadmiarowy CO2 produkowany przez Polskę, trzeba by obsadzić lasem około 1/3 naszego kraju. Żeby było jasne - 1/3 kraju dodatkowo, bo jak wspomniano stary las ma zerowy bilans węglowy. Czyli zakładając, że obecnie lesistość kraju wynosi około 30%, to musiałaby wynieść coś między 60% a 70%.
Oczywiście można by też dziś wykasować szybciorem wszystkie polskie lasy do zera i posadzić w ich miejsce nowe i ich przez kilkadziesiąt lat nie ruszać.
Ale chyba i to nawet nie, bo drzewa magazynują węgiel nie tylko w pniu nadającym się na deski, ale także w liściach, korzeniach, gałęziach, korze, a te sobie po prostu zbutwieją oddając CO2 do atmosfery, więc samo magazynowanie węgla w postaci desek ze wszystkich Polskich lasów nie wystarczy i trzeba by obsiać coś więcej niż wykarczowane do zera obecne lasy.

