ZaKotem napisał(a): W założeniu o wzroście wykładniczym czego? Masy i objętości wytworzonych przedmiotów? Masa mojego majątku jest wyraźnie mniejsza niż masa majątku mojego dziadka, bo ani stodoły nie mam, ani obory, ani krowy i kónia. A jakoś nie czuję się od dziadka biedniejszy. Mój przydupny smartfonik ma znacznie mniejszą masę i objętość niż komputer Odra, a chyba bym się nie zamienił (no dobra - oryginalna Odra byłaby warta więcej jako zabytek. Ale kopia już nie). Wartość wytworzonych dóbr to nie to samo, co ich wielkość.
Dematerializacja gospodarki postępuje. Zupełnie na odwrót niż twierdzą klimatyści.
Ale niemożność wzrostu wykładniczego dotyczy nie tylko masy i objętości. Także wartości, chociaż tu atraktor logistyczny leży o wiele wyżej. Podstawowy jednak błąd, a właściwie celowe łgarstwo klimatyzmu, polega na czymś nieco innym. Mianowicie co się dzieje wtedy, kiedy własnie wzrost wykładniczy nie jest.
Klimatyści bredzą non stop o "zderzeniu", "kryzysie" (jedynym ratunkiem jest kryzys), etc..
Podczas gdy naprawdę mamy do czynienia z łagodnym i bardzo długotrwałym hamowaniem.
W miarę wzrostu konkurencji wzrost maleje z 3% do 2%, potem do 1%, 0,9%, etc, etc w nieskończoność.

