zefciu napisał(a): Aleś Ty łaskawy! Zezwolisz ewentualnie na wolny rynek, ale pod tym warunkiem, że na tym wolnym rynku ludzie będą płacić karę za to, że żyją i wydychają CO₂. Z jakiegoś powodu, jeśli tej kary nie będzie, to nie może być wolnego rynku.
Ja nie mam na co zezwalać. Przecież "własność jest święta z natury".
Mogę co najwyżej zezwalać, żeby mnie okradano. Ale mogę też na to nie zezwalać.
Ludzie mają płacić za korzystanie z mojego powietrza, tak samo jak mają płacić za korzystanie z mojego jedzenia, mojego samochodu, mojego domu, mojego lasu itp.
Jeśli każdy może korzystać ze wszystkiego to to nie jest wolny rynek, ale komunizm.
Więc albo jest wolny rynek i poszanowanie własności i płacisz za pompowanie CO2 do mojej atmosfery, albo jest komunizm i każdy może zrobić z moja atmosferą to co uzna za konieczne żeby żyć nie "w skrajnej nędzy" ale tak jak uzna to za stosowne.
Sofeicz napisał(a): Ale to jedno i to samo.Jak zwykle: gdy nie ma definicji "wolnego rynku" to możemy powiedzieć o nim dowolną rzecz i będzie prawdą i kłamstwem równocześnie.
Giełda jest esencją wolnego rynku, a przecież opiera się na wielu skomplikowanych regulacjach i ścisłym nadzorze.
Tak czy inaczej, gdyby regulacje dotyczące emisji CO2 były takie kapitalistyczne, to Pilaster przecież był by nimi zachwycony, zamiast je trolować

