zefciu napisał(a):Vanat napisał(a): I nie, nie jest to chwyt poniżej pasa, ale powszechnie akceptowalna metoda dyskusji.Oczywiście że jest. Pod warunkiem, że redukuje się tezy wypowiedziane przez interlokutora, a nie takie, które pochodzą z odbytu argumentującego. W tym drugim przypadku nazywamy tę metodę „chochołem” (ang. straw-man)
Pilaster wielokrotnie twierdził, że pełna prywatyzacja środowiska naturalnego byłaby najskuteczniejszą metodą jego ochrony. Tylko tak unikniemy "dramatu wspólnego pastwiska". Trudno mi zarzucić, że tą absurdalną tezę sam wymyśliłem. Nie jest to chochoł, ale realny postulat.
Protestowałeś gdy mówił te głupoty?
Pilaster też wielokrotnie twierdził że poszanowanie prywatnej własności polega dopilnowaniu, by ktoś inny nie mógł nic z moja własnością robić, w szczególności by nie mógł ustanawiać praw, które mówią co mi wolno a co nie z moja własnością robić. To także nie jest chochoł, Pilster to wprost wypowiadał.
Protestowałeś gdy mówił takie głupoty?
Równocześnie Pilaster ogłaszał, że każdy kto chce by środowisko było chronione de facto chce żeby na świecie zapanował kubański komunizm, bo poszanowanie środowiska musi obniżyć poziom konsumpcji do poziomu kubańskiej biedy. To także nie chochoł ale realne wypowiedzi.
Protestowałeś gdy to pisał?
Ja jedynie pokazałem konsekwencje dwóch pierwszych postulatów i wykazałem, że gdyby je wprowadzić w życie, to właśnie wtedy skazujemy świat na biedę i upadek przemysłu.
Redukcja do absurdu polega na zastosowaniu czyichś argumentów i pociągnięcie ich troszkę dalej, niż wypowiadający je sam się odważył.
Gdzie tu chochoł?
Gdzie tu zagranie poniżej pasa?

