Vanat napisał(a): No więc nie jest to trudne i potrafię to zrobić na dziesiątki sposobów.
Oczywiście wszelkie moje definicje będą o tyle bez sensu, że zdefiniować pojęcia powinie ktoś, kto stawia jakąś tezę o relacjach w jakich pozostają wobec siebie byty, które tak a nie inaczej zdefiniował. Jeśli Pilaster stawia tezę, że wolny rynek gwarantuje ochronę środowiska, to powinien on zdefiniować jak rozumie wolny rynek, ochronę środowiska i gwarancje.
Moja teza o wysokim IEF i komunizmie była jawnym trollingiem, ale proszę bardzo:
Wolny rynek to system, w którym niezmącone panują prawa naturalnej konkurencji, silniejszy zjada słabszego i żadne sztuczne regulacje mu tego nie utrudniają,
To jest oczywiście bzdura. A raczej - komunistyczna propaganda. Wolny rynek, z definicji, to rynek, w którym cena jest kształtowana przez równanie popytu i podaży, a jakość przez interakcję klienta i producenta/usługodawcę. Bez jakichś ingerencji ze stron trzecich (oprócz kupca - pośrednika). Są przeróżne czynniki, które ten stosunek ograniczają, niektóre są częścią systemów wolnorynkowych, choć - de facto - są mu przeciwstawne. Wymienię parę:
- normy techniczne - regulują rozmiary i gwinty śrubek albo minimalną grubość papy dachowej. Forumowi liertianie przekonywali mnie, że przemysł sam dąży do takowych regulacji, jednakże ja znam głównie przykłady inicjowane przez państwo.
- ograniczenia prawne "nieuczciwej konkurencji" (???), lub "lichwy" (???!!!???)
- zakazy prawne monopolów (te postulował już ojciec-założyciel kapitalizmu, Adam S.)
- inne prawne nakazy, tzw. ochrony konsumenta (kwestia wzorców umowy, długości gwarancji, jakości itp)
- pomniejsze regulacje, normy i certyfikaty, nie wiążące prawnie, jednakże regulowane odgórnie (ISO 9000 nn.)
Cytat:a komunizm to system równości (przede wszystkim równości wobec prawa i równości w stanowieniu prawa - czyli panuje tam demokracja
Jeżeli teza o wysokim IEF i komunizmie była lekkim trolingiem, to teza o panowaniu demokracji i komunizmie jest już trolilngiem ciężkim. Propaganda komunizmu próbuje narzucić narrację, według której to równość jest warunkiem sine-qua-non demokracji. Prawda jest jednak taka, że w warunkach absolutnej równości nie będzie możliwa wolność. A w systemie absolutnej wolności nie będzie możliwa równość. A żadna z tych obojga, jeżeli występuje absolutnie, nie będzie możliwa łącznie z bezpieczeństwem.
A nowoczesny system społeczny opiera się na tych trzech filarach: wolność, równość, bra... ten, bezpieczeństwo. Do demokracji najważniejsza jest wolność, względna. Także równość, ale tylko wobec praw. Nie wobec własności. No i bezpieczeństwo, ale na ile się da, nie ograniczając wolności czy równości wobec prawa.
Cytat:IEF liczy sprawność sądów, więc liczy jak bardzo komunistyczne jest dane państwo.
AFAIK w KRLD sądy są sprawne i wyroki wydają czasem w parę minut (jak się słyszy). No i komunizm tam jest. Ale w IEF specjalnie wysoko nie są.
Cytat:Pilaster postawił tezę, że konkretny wskaźnik w ramach IEF - prawa własności - ma wpływ na ochronę środowiska w znaczeniu określonym przez wskaźnik EPI
Wyjaśnił także mechanizm na zasadach którego ma to działać: właścicielowi lasu nie opłaca się go wyciąć i zasiać tam koniczyny, bo na koniczynie zarobi się w skali dziesięcioleci mniej niż na drewnie.
Jest to oczywiście kompletnie nielogiczne, bo:
1. koniunktura może się zmienić i bardziej będzie się opłacać koniczyna i wtedy te same prawa ekonomicznej logiki będą przeciw lasom;
2. koniczyna się może opłacać mniej niż las, ale wypas krów, już bardziej;
3. hodowla drzew pod wycinkę to nie ochrona pierwotnego lasu i jego ekosystemu;
4. przedsiębiorcy (np akcjonariuszowi przedsiębiorstwa) może zależeć na szybkim zysku, nawet jeśli będzie mniejszy;
no i w końcu
1. Dobra rzadkie są cenniejsze niż dobra częste, więc przez taką zmianę koniunktury może być wycięta co najwyżej część lasów, potem ceny reszty się podniosą.
2. To może być, tyle że tutaj przeciwnikiem frakcji ekologiczno-leśnej nie są źli kapitaliści, ale... frakcja ekologiczno-zwierzęca. Nowoczesne rolnictwo dążyło do ograniczenia roli pastwisk i racjonalizacji paszy, niestety całe grupy hipsterskich mięsożerców chcą, żeby ich krówka, świnka czy kurka cieszyły się wolnością stóp i długością wybiegu.
3. To jest zasadniczo racja, między lasem a puszczą nie ma znaku równości. Powiedzmy, że w tym punkcie nie jestem zgodny z pilastrem i widzę kolejny job dla Kapitana Państwo, który takie tereny ma zachowywać.
4. Akurat to pilaster rozwałkował swego czasu: gospodarka rabunkowa opłaca się, jeżeli długoterminowy zysk jest niepewny (niepewność prawa) oraz perspektywa czasowa jest ograniczona (n.p. represywne prawo spadkowe). Jeżeli natomiast właściciel jest pewien, że a) nikt mu nie "znacjonalizuje" lasu i b) będzie mógł go dać w spadku swoim potomkom, to perspektywa czasowa inwestycji dąży do nieskończoności.
Cytat:5. tylko jeden sub-faktor wskaźnika EPI może być rozpatrywany zgodnie z tą logiką, bo reszta nie z oczywistych powodów:
(...)
Tak więc 94 % wagi wskaźnika EPI jest w najlepszym razie niewrażliwe na mechanizm opisany przez Pilastra, a w praktyce mechanizm ten ma ujemny wpływ na wysokość wskaźnika EPI.
Nie liczyłem tych procentów, ale pragnę zauważyć jedną sprawę. W systemach komunistycznych (tych prawdziwych, nie tych wydumanych przez Vanata) państwo jest właścicielem przemysłu. Z tego wynika, że właściciel fabryki jest jednocześnie tym, który stanowi przepisy ochrony środowiska. Pytanie o konflikt interesów brzmi w tym kontekście jak kpina. W demokracjach kapitalistycznych państwo i gospodarka są oddzielone. Owszem funkcjonuje lobbing i/lub korupcja, niemniej politycy nie mają bezpośredniego interesu w chronieniu fabryk, mają co najwyżej interes pośredni, a ten konkuruje z innymi interesami (wyborcy itp.).
(Pilaster w tym miejscu zazwyczaj stwierdza, że urzędnik zawsze zdecyduje gorzej niż właściciel, co jest oczywiście takim samym ideologizmem, jak odwrotne twierdzenie o krwiopijczych kapitalistach spijających krew robotników i wycinających lasy po nocach)
Cytat:bert04 napisał(a):Niekoniecznie bardziej sprawnego niż w komunizmie.Cytat:Tak samo jak wolny rynek. Wolny rynek w marnie zorganizowanym państwie też musi być represyjny...Wolny rynek w słabo zorganizowanym państwie to anarchokapitalizm, ewentualnie jakiś rodzaj oligarchii. Coby zaistniała jakaś opresyjna "rynkokratura", potrzebuje w tym pomocy już dosyć sprawnego państwa.
No nie wiem. W rynkokraturze właściciel fabryki opłaca polityków, żeby ci posłali policję, żeby ta rozpędziła demonstrację robotników. Na każdym z tych ogniw coś może nie zadziałać, polityk być odporny na korupcję (albo opłacony lepiej przez związkowców), policjant mieć skrupuły (lub, jak wyżej), a dodatkowo prasa stanowi element niepewności wobec całej układanki. W komunizmie (faktycznym) właściciel fabryki jest jednocześnie politykiem i, być może, szefem resortu siłowego, więc po prostu wydaje polecenie komu trzeba. Bez zbędnych kopert. Szczyt sprawności bezpośredniej, że tak się wyrażę.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

