pilaster napisał(a):Cytat:właścicielowi lasu nie opłaca się go wyciąć i zasiać tam koniczyny, bo na koniczynie zarobi się w skali dziesięcioleci mniej niż na drewnie.Ponieważ akurat te wylistowane możliwości są jak najbardziej możliwe. Przynajmniej teoretycznie.
Jest to oczywiście kompletnie nielogiczne, bo:
1. koniunktura może się zmienić i bardziej będzie się opłacać koniczyna i wtedy te same prawa ekonomicznej logiki będą przeciw lasom;
2. koniczyna się może opłacać mniej niż las, ale wypas krów, już bardziej;
3. hodowla drzew pod wycinkę to nie ochrona pierwotnego lasu i jego ekosystemu;
4. przedsiębiorcy (np akcjonariuszowi przedsiębiorstwa) może zależeć na szybkim zysku, nawet jeśli będzie mniejszy;
Czyli przyznajesz, że nawet te 6% pozytywnego wpływu jak ma własność prywatna na wskaźnik EPI jest przypadkowa.
A co z pozostałymi 94%?
pilaster napisał(a): Może sie to zmienić w niekorzystną stronę, kiedy albo ceny płodów rolnych, np wskutek forsowania biopaliw, znacząco wzrosną
Biopaliw? Raczej jeśli ta połowa ludzkości która z biedy dziś żyje jak vegestaliniści i zjada resztki mięsa raz na miesiąc, wzbogaci się (tak jak zapowiadasz) i zacznie jeść mięso codziennie. Wtedy wzrośnie zapotrzebowanie na pasze.
Ale dlaczego fiksujesz się na jednym konkurencie dla lasów? Przecie wycina się last pod inwestycje mieszkaniowe, przemysłowe, infrastrukturalne, pod wydobycie itp.
bert04 napisał(a):Vanat napisał(a): Moja teza o wysokim IEF i komunizmie była jawnym trollingiem, ale proszę bardzo:
Wolny rynek to...
To jest oczywiście bzdura. A raczej - komunistyczna propaganda. Wolny rynek, z definicji, to rynek, w którym....
Zaraz zaraz... Z czyjej definicji?
Bo nie z mojej, którą podałem.
Na tym właśnie polega dowcip: podałem definicję, z której wynika miernik. Napisałem co chce mierzyć i jak to zmierzyć
Ty podałeś swoją definicję. Super, ale mówisz w takim razie o zupełnie innym zjawisku niż ja.
Jedyne co możesz mi zarzucić, to że zdefiniowałem coś, a potem próbuję to mierzyć w sposób nie wynikający z definicji. Np zdefiniowałem przemoc jako każda rywalizację, a poziom przemocy mierzę ilością ciał ze śladami po zabójstwie...
Pilaster robi to nagminnie, nie definiuje pojęcia, potem używa go w jakimś znaczeniu, ale jego poziom mierzy w zupełnie innym znaczeniu...
bert04 napisał(a):Cytat:Tak więc 94 % wagi wskaźnika EPI jest w najlepszym razie niewrażliwe na mechanizm opisany przez Pilastra, a w praktyce mechanizm ten ma ujemny wpływ na wysokość wskaźnika EPI.
Nie liczyłem tych procentów, ale pragnę zauważyć jedną sprawę. W systemach komunistycznych (tych prawdziwych, nie tych wydumanych przez Vanata) państwo jest właścicielem przemysłu. Z tego wynika, że właściciel fabryki jest jednocześnie tym, który stanowi przepisy ochrony środowiska. Pytanie o konflikt interesów brzmi w tym kontekście jak kpina. W demokracjach kapitalistycznych państwo i gospodarka są oddzielone. Owszem funkcjonuje lobbing i/lub korupcja, niemniej politycy nie mają bezpośredniego interesu w chronieniu fabryk, mają co najwyżej interes pośredni, a ten konkuruje z innymi interesami (wyborcy itp.).
No i brawo i opisałeś dlaczego w bogatych krajach demokratycznych jest wysoki poziom polityki prośrodowiskowej mierzony przez EPI i ma się to nijak do twierdzen Pilastra że wysoki poziom EPI wynika interesów ekonomicznych właścicieli środowiska naturalnego, gdyż większość obszarów mierzony przez EPI nie ma właściciela i nie podlega ekonomicznemu użyciu innemu, niż darmowy śmietnik. Wyjątkiem są ryby w morzu, one nie są smietnikiem, ale nawet one nie mają właściciela...
I tak 94%. Pozostałe 6% reaguje jak opisał Pilaster, tylko pod warunkiem, że las ma zastąpić produkcja rolna.
Tylko że to nie działa, bo rolnicy masowo nie zamieniają pół uprawnych w lasy. Ciekawe dlaczego...

