Tymczasem libek z Liberte wyprodukował takiego oto potworka:
https://wyborcza.pl/7,75968,25458906,zan...zbawi.html
Jest to bardzo typowy przykład mentalności polskiego pseudoliberalizmu: świat to obóz pracy, życie jest po to, żeby pracować, a pracuje się nie po to, żeby dobrze zarabiać, tylko po to, żeby rosły wskaźniki (bo o to chodzi w wyrażeniu "gonić Zachód"). Wszystko ma być jak na wschodzie - zapieprz, bieda, niskie płace - tylko wskaźniki jak na Zachodzie. Wtedy ogłosimy epokowy sukces III RP.
EDIT:
Ten sam wysryw, ale bez paywalla:
https://liberte.pl/zandbergizm-nas-nie-zbawi/
EDIT2:
A jednak sorry, tu wysryw jest jeszcze gorszy
Cytat: Razem wydaje się wyrazicielem nowego, bardziej roszczeniowego pokolenia milenialsów. W odróżnieniu od pokolenia rodziców, budowniczych III RP, wyznających kult wysiłku i przedsiębiorczości, młodzi dziś szukają równowagi w życiu zawodowym i prywatnym, chcą pracować konieczne minimum i jednocześnie dobrze zarabiać. Sytuacja gospodarcza coraz większej liczbie osób na to pozwala, choć nie sprzyja to zwiększaniu produktywności firm i ma konsekwencje gospodarcze.
https://wyborcza.pl/7,75968,25458906,zan...zbawi.html
Jest to bardzo typowy przykład mentalności polskiego pseudoliberalizmu: świat to obóz pracy, życie jest po to, żeby pracować, a pracuje się nie po to, żeby dobrze zarabiać, tylko po to, żeby rosły wskaźniki (bo o to chodzi w wyrażeniu "gonić Zachód"). Wszystko ma być jak na wschodzie - zapieprz, bieda, niskie płace - tylko wskaźniki jak na Zachodzie. Wtedy ogłosimy epokowy sukces III RP.
EDIT:
Ten sam wysryw, ale bez paywalla:
https://liberte.pl/zandbergizm-nas-nie-zbawi/
EDIT2:
A jednak sorry, tu wysryw jest jeszcze gorszy

Cytat:Razem wydaje się wyrazicielem nowego roszczeniowego podejścia do zagadnienia pracy wielu przedstawicieli wchodzącego na rynek pracy pokolenia millenialsów. W odróżnieniu od pokolenia swoich rodziców, budowniczych III RP dla których kult wysiłku, ciężkiej pracy, przedsiębiorczości były kręgosłupem ich moralnego kompasu, młodzi dziś szukają równowagi w życiu zawodowym i prywatnym, chcą pracować konieczne minimum uważając, że należy im się godziwa zapłata. Oczywiście dzisiejsza sytuacja gospodarcza coraz większej liczbie osób na to pozwala, choć nie sprzyja zwiększaniu produktywności naszych firm. Ale zarówno tzw. slow life jak i wielkie wygodne programy socjalne – dwie strony mentalnie tej samej przypadłości, możliwe są tylko do czasu. Do czasu takiego wydrenowania ludzi pracowitych i przedsiębiorczych, że system po prostu się załamie.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.

