bert04 napisał(a):Cytat:A pilaster nie. W ogóle tego braku, o ktrórym pisze w kółko bert nie odczuwa. A posłanie Arweny do Helmowego Jaru byłoby totalnie sprzeczne z jej rolą jako Undomiel.
A mnie nadal zadziwia, jak można wymagać przy LOTR zgodności "do wyrzygania" z książką, a przy Hobbicie akceptować wszystko jak leci,
Nie, "jak leci". W Hobbicie pilaster absolutnie nie akceptuje np krasnoludzkiej techniki wojennej, z "antyrakietami" i "karabinami maszynowymi" włącznie. Ale akurat postać Tauriel jest wartością dodaną.
Cytat: przypomnę w tym punkcie dużo ważniejszą kwestię Sarumana. Dla dobra świętej oglądalności wykrojono całą kwestię zniszczenia Shire. Po prostu bohaterowie wracają w rodzinne strony gdzie panuje jak zwykle odwieczna szczęśliwość... Tak wiem, w rytmie filmów nie pasuje po megakolosalnych bitwach dać jeszcze jakąś potyczkę nad potoczkiem i zepsuć nastrój happy endu. Ale tu protestów fanów jakoś nie było.
Bo wszyscy rozumieli wymogi przekładu między medialnego. LOTR z wojną o Shire byłby gorszy od LOTRa bez tego wątku.
Cytat: Arwena jako Xena nie pasuje do książek, ale pasowałaby do atmosfery filmów. No i jej konkurencja z Eowyn mogła dostać nowych niuansów...
E, nie. Eowyna mogła próbować zawalczyć o Aragorna tylko poprzez zaprezentowanie się jako ktoś, kim Arwena nie jest i nigdy nie będzie, a nie bycie jakąś "Arweną bis". W książce jest to bardzo dobrze rozegrane. I w filmie też. Nie byłoby gdyby wysłano Arwenę do Helmowego Jaru.
Cytat:Cytat:Nie był.Na siłę chcieli go uwspółcześniać - do czasów w których był kręcony. Całkowicie zatracono tę steampunkową atmosferę pierwowzoru. Zresztą tak samo jak drugi film.
I znowu sam dajesz mi argumenty, gdyż dla mnie Tauriel to przykład "uwspółcześniania" Hobbita
Po pierwsze nie, bo nie przenoszono akcji do naszej współczesności. Po drugie, jeżeli nawet, to był to zabieg udany, a w Wehikule czasu - przeciwnie.
Cytat:Być może dla Ciebie Diuna należy bardziej do fantasy niż do SF?
W ogóle pilaster uważa to rozróżnienie za sztuczne. Fantastyka ogólnie polega na wykreowaniu jakiegoś alternatywnego wobec naszego świata. A czy to jest świat mityczno-magiczny, czy futurystyczno - kosmiczny, to już kwestia mniej istotna. Filmy które tego nie próbują robić, (wzglednie robią to w homeopatycznej dawce) jak Blade Runner właśnie, mozna zaliczyć do fantastyki jedynie umownie. Co nie znaczy że nie mogą to być dobre, a nawet bardzo dobre filmy. (np "Gattaca") Ale to nie ta kategoria, co "Diuna"
Cytat: Przyzwoitych filmów fantasy na jednej ręce drwala by się zebrało.
No niestety. Ale jednak były, co oznacza, że było można.

Jak zwykle przede wszystkim liczy się pomysł/scenariusz. Ale rozmach wizji też jest konieczny. Ten świat po prostu musi być jakoś pokazany, albo przynajmniej wiarygodnie zasugerowany.

