Obawiam się, że zaraz przedłożono by argumenty a'la Star Treck, matrioszka Dysona i z możliwości głuchoniemego. I po supremacji ludzkości.
Po pierwsze cywilizacja n-t, aby się rozpowszechniać na lata świetlne musi posiadać napęd do tego zdatny. Jak wiemy, jedynie WARP czy jak to się tam pisze jest do tego zdolny. Komunikacja odbywa się wtedy tradycyjnie przez pocztyliona, astrokuriera czy innego listonautę lub aparat dronowy o takowej funkcji.
Po drugie Cywilizacje NT za swoje pierwsze źródło kosmicznej energii mają gwiazdę. Aby wykorzystać jej pełen potencjał trzeba ją obudować sferą Dysona. A żeby konwersja była jak największa to trzeba kilku warstw pochłaniających kolejne spektra promieniowania i zamieniające je na energię.
Po trzecie wynika z tego, że każda CNT o zaawansowaniu większym niż nasze nie musi się specjalnie ukrywać, bo ekonomia zmusi ich do tego, że staną się niewidoczni. Do tego dochodzi rozmiar wszechświata i nasze możliwości obserwacyjne. Jedyne CNT jakie możemy zaobserwować to te dość blisko, na poziomie technologicznym niższym lub niewiele wyższym od naszego, korzystających z radia na potęgę i to z sygnałem o wartościach, które pasują do naszych wzorców. Jeżeli poslugują się impulsowymi sygnałami o wartościach pseudolosowych wg. jakiegoś ichniego klucza na kilku długościach wg. wymyślonych sobie przykazań i kolejności to kicha. Mogli by se siedzieć nawet na Proximie i pewno dało by się to wziąć za losową aktywność gwiazdy. A robić to mogą tylko ze względów bezpieczeństwa, ale i np. religijnych. Wielkie Mzimzu Bóg nieharmonicznego Chaosu może tak lubić. Kto wie?
Ogólnie rzecz biorąc jak planeta przejdzie przez wąskie gardło ewolucji złożonych organizmów wielokomórkowych to i jedynym wyjściem jest ewolucja w stronę inteligencji, a to jeszcze nie oznacza ewolucji w stronę n-t. Cywilizacja wielkich kałamarnic, porozumiewających się chemicznie, dźwiękowo, wzrokowo i posiadająca pamięć ejdetyczną dziedziczoną przez pokolenia może mieć nauki teoretyczne wyrąbane w kosmos, ale obserwacji nidudu a i wynalazków raczej niezbyt wiele. W końcu o ogień w wodzie trudno, a bez tego nawet chwytne kończyny to bardziej ozdoba niż cokolwiek innego.
Podsumowując, ja też bym chciał być pionierem, ale za dużo tu zmiennych. Inteligencja to najprostsza droga do supremacji. Jestem w stanie sobie wyobrazić świat, który miał mniej wymierań od naszego, w którym organizmy prlorozumiewając się fotochemicznie poszły o wiele szybciej w inteligencję niż u nas. Wystarczyła mniejsza grawitacja dzięki, której bardziej opłacało się być królikiem niż żółwiem. Za dużo tego.
Po pierwsze cywilizacja n-t, aby się rozpowszechniać na lata świetlne musi posiadać napęd do tego zdatny. Jak wiemy, jedynie WARP czy jak to się tam pisze jest do tego zdolny. Komunikacja odbywa się wtedy tradycyjnie przez pocztyliona, astrokuriera czy innego listonautę lub aparat dronowy o takowej funkcji.
Po drugie Cywilizacje NT za swoje pierwsze źródło kosmicznej energii mają gwiazdę. Aby wykorzystać jej pełen potencjał trzeba ją obudować sferą Dysona. A żeby konwersja była jak największa to trzeba kilku warstw pochłaniających kolejne spektra promieniowania i zamieniające je na energię.
Po trzecie wynika z tego, że każda CNT o zaawansowaniu większym niż nasze nie musi się specjalnie ukrywać, bo ekonomia zmusi ich do tego, że staną się niewidoczni. Do tego dochodzi rozmiar wszechświata i nasze możliwości obserwacyjne. Jedyne CNT jakie możemy zaobserwować to te dość blisko, na poziomie technologicznym niższym lub niewiele wyższym od naszego, korzystających z radia na potęgę i to z sygnałem o wartościach, które pasują do naszych wzorców. Jeżeli poslugują się impulsowymi sygnałami o wartościach pseudolosowych wg. jakiegoś ichniego klucza na kilku długościach wg. wymyślonych sobie przykazań i kolejności to kicha. Mogli by se siedzieć nawet na Proximie i pewno dało by się to wziąć za losową aktywność gwiazdy. A robić to mogą tylko ze względów bezpieczeństwa, ale i np. religijnych. Wielkie Mzimzu Bóg nieharmonicznego Chaosu może tak lubić. Kto wie?
Ogólnie rzecz biorąc jak planeta przejdzie przez wąskie gardło ewolucji złożonych organizmów wielokomórkowych to i jedynym wyjściem jest ewolucja w stronę inteligencji, a to jeszcze nie oznacza ewolucji w stronę n-t. Cywilizacja wielkich kałamarnic, porozumiewających się chemicznie, dźwiękowo, wzrokowo i posiadająca pamięć ejdetyczną dziedziczoną przez pokolenia może mieć nauki teoretyczne wyrąbane w kosmos, ale obserwacji nidudu a i wynalazków raczej niezbyt wiele. W końcu o ogień w wodzie trudno, a bez tego nawet chwytne kończyny to bardziej ozdoba niż cokolwiek innego.
Podsumowując, ja też bym chciał być pionierem, ale za dużo tu zmiennych. Inteligencja to najprostsza droga do supremacji. Jestem w stanie sobie wyobrazić świat, który miał mniej wymierań od naszego, w którym organizmy prlorozumiewając się fotochemicznie poszły o wiele szybciej w inteligencję niż u nas. Wystarczyła mniejsza grawitacja dzięki, której bardziej opłacało się być królikiem niż żółwiem. Za dużo tego.
Sebastian Flak

