pilaster napisał(a): Równanie to możemy jeszcze uprościć. Zgodnie bowiem z prawem Stefana-Boltzmana, utrzymanie planety w odpowiedniej, umiarkowanej temperaturze, wymaga stałego strumienia energii. F jest bowiem funkcją Tp, dokładnie jej czwartej potęgi.
Energia życiowa zatem ostatecznie zależy wyłącznie od temperatury gwiazdy. Życie na danej planecie może osiągnąć tym większy stopień komplikacji, im wyższa jest ta temperatura.
A odległość od gwiazdy według pilastra nijak nie wpływa na wartość energii słonecznej otrzymywanej przez planetę?
Cytat:o ile osiągniecie poziomu III i IV odbyło się na Ziemi w sposób polifiletyczny, czyli wiele razy niezależnie w różnych taksonach ewolucyjnych, o tyle z kolei poziom II został osiągnięty wyłącznie raz – monofiletycznie, co świadczy o tym, że sam odpowiedni poziom energii życiowej, nie wystarczy do tego celu i potrzebne były jakieś dodatkowe czynniki, których wystąpienie było mało prawdopodobne. Tak samo może być i z poziomem V, czy VI.Otóż poniekąd bynajmniej. Po prostu jedno przejście blokuje tę możliwość innym. Kiedy już powstały przypadkiem organizmy eukariotyczne, zablokowały tę możliwość innym, bo każdy prymitywny na nowo wynaleziony organizm wielokomórkowy zostałby natychmiast zeżarty przez istniejące już, doskonale przystosowane do żarcia drapieżniki. Tak samo na innych poziomach: raz powstała cywilizacja dała homosapiensom tak wielką przewagę nad innymi hominidami, że nasi przodkowie zajęli wszystkie nisze ekologiczne zdatne dla człowieka, eliminując wszystkich "kuzynów". Szybkość ekspansji człowieka przewyższała bowiem szybkość adaptacji innych gatunków. Gdyby bonobo spróbowały powtórzyć sukces australopiteków i zeszły na sawannę, nawet bardzo prymitywni ludzie szybko wybiliby im że łbów takie pomysły. Natomiast inteligencja zwierzęca nie jest takim epokowym wynalazkiem - to tylko jedno z wielu możliwych przystosowań, a bardziej inteligentne gatunki nie zagrażają wcale mniej inteligentnym.

