pilaster napisał(a): A problemem Wenus nie jest brak własnego pola magnetycznego? A gęstą atmosferę Wenus jednak posiada. Odwrotnie niż Merkury, który pole magnetyczne, owszem, ma, ale atmosfery - nie.
Wenus miała za dużo atmosfery do stracenia, ponad 10 razy więcej niż miał Mars, na którym zresztą CO2 wiązał się z powierzchnią i już nie wracał do atmosfery. Poza tym Wenus ma zewnętrznie indukowane pole magnetyczne. Merkury miał za słabe pole magnetyczne i był za blisko Słońca. Ale mając jeszcze mniejszą prędkość ucieczki niż Mars i dostając od Słońca 16 razy więcej grzania, ma i tak wystarczające pole grawitacyjne żeby zatrzymać termiczną ucieczkę atmosfery. Taka ciekawostka, gdyby nie nietermiczne mechanizmy ucieczki, Merkury miałby dzisiaj gęstą atmosferę.
pilaster napisał(a):Cytat:Problem w tym, że po jakimś czasie wypadłoby wystarczająco dużo CO2 z atmosfery, że woda na powierzchni byłaby w większości zamarznięta. Jak zatem węgiel miałby się wydajnie wiązać z powierzchnią? Cały cykl przypuszczalnie zatrzymałby się w pewnym punkcie, w którym byłoby mało ciekłej wody na powierzchni Marsa, ale wystarczająco dużo CO2 by ciekła woda gdzieniegdzie istniała. Ta atmosfera złożona głownie z CO2 byłaby dosyć gęsta i bynajmniej niezamarznięta.
To jest własnie dzisiejsza atmosfera Marsa. Złożona głównie z CO2 i bynajmniej nie zamarznięta.![]()
Ale o ciekłej wodzie na powierzchni zapomnijmy. Podstawowy błąd tego rozumowania to uznanie, że CO2 jest podstawowym i najsilnieszym gazem cieplarnianym. Tak jednak nie jest. Efekt cieplarniany na planetach podobnych do Ziemi wywołuje przede wszystkim para wodna i chmury.
Ale bzdura. Wkład pary wodnej w efekt cieplarniany na Ziemi jest rzeczywiście większościowy. Jakieś 60%. Trochę słabo, biorąc pod uwagę że pary wodnej jest około 25 razy więcej niż CO2 w ziemskiej atmosferze.

