Jeśli chodzi o stare ekranizacje, to wersja Lyncha mi nie podeszła, za dużo udziwnień w stylu scen poświęconych harkoneńskim zatyczkom sercowym (bardzo nie lubię, jak w ekranizacjach takie dołożone dziwactwa zabierają czas, który by można poświęcić na przeniesienie na ekran oryginalnych wątków, co ma znaczenie zwłaszcza w przypadku ekranizacji książek o tak rozbudowanej intrydze... podobnie miałem z nadmiarem seksu w "Grze o Tron"). Wolałem miniserial.
Jeśli chodzi natomiast o książki, to podobały mi się pierwsze trzy tomy. Od "Boga Imperatora" proporcje "filozofowanie vs akcja" przechylają się coraz bardziej na stronę tego pierwszego, co gorsza filozofowanie staje się coraz bardziej mętne i pod koniec nie bardzo wiedziałem, co ja właściwie czytam. Może jestem zwyczajnie za głupi.
Swoją drogą, z tym nowym filmem pewnie będzie jakaś afera na tle światopoglądowym i to potencjalnie z obu stron. Lewica może mieć problem z "rasistowskim" motywem "Mightey Whitey" (kiedy "biały człowiek" przybywa do "tubylców" i okazuje się lepszy we wszystkim, nawet w tym, co jest ich specjalnością i zostaje ich wodzem/bohaterem) i antyfeminizmem (Bene Gesserit muszą sobie wyhodować faceta, który będzie potrafił wykonywać rzeczy, których one nie umieją, chcą zrobić z niego narzędzie, ale to on rozstawia je po kątach). Zaś od prawicy oberwie za propagandę islamu (Fremeni z ich dżhadem), ekologizmu i "okultyzmu".
Jeśli chodzi natomiast o książki, to podobały mi się pierwsze trzy tomy. Od "Boga Imperatora" proporcje "filozofowanie vs akcja" przechylają się coraz bardziej na stronę tego pierwszego, co gorsza filozofowanie staje się coraz bardziej mętne i pod koniec nie bardzo wiedziałem, co ja właściwie czytam. Może jestem zwyczajnie za głupi.
Swoją drogą, z tym nowym filmem pewnie będzie jakaś afera na tle światopoglądowym i to potencjalnie z obu stron. Lewica może mieć problem z "rasistowskim" motywem "Mightey Whitey" (kiedy "biały człowiek" przybywa do "tubylców" i okazuje się lepszy we wszystkim, nawet w tym, co jest ich specjalnością i zostaje ich wodzem/bohaterem) i antyfeminizmem (Bene Gesserit muszą sobie wyhodować faceta, który będzie potrafił wykonywać rzeczy, których one nie umieją, chcą zrobić z niego narzędzie, ale to on rozstawia je po kątach). Zaś od prawicy oberwie za propagandę islamu (Fremeni z ich dżhadem), ekologizmu i "okultyzmu".

