Sofeicz napisał(a):Nie do końca. Podniesienie temp. organizmu wzmaga proliferację limfocytów o ok. 10% na stopień, a jednocześnie zmniejsza dostęp żelaza i innych związków dla patogenów, co utrudnia im namnażanie.Tak jest, istnieje taka zależność -temperatura/liczba leukocytów, nie zapominaj jednak o pierwotnej przyczynie. Komórki żerne – makrofagi trafiając na bakterię rozpoczynają produkcję przeróżnych pirogenów. To te pirogeny wpływają na proliferację makrofagów. Proces ma charakter reakcji łańcuchowej i przebiega lawinowo. Zwiększa się stężenie pirogenów we krwi i wzrasta temperatura. Tą temperaturę wywołują nie pirogeny bakteryjne, a te z leukocytów. Jak podniosą temperaturę to w krwioobiegu leukocytów jest już cała masa. To nie temperatura, a właśnie pirogeny endogenne wyzwalają reakcje odpornościowe: stymulacja fagocytozy, uwalnianie limfocytów, neutrofilów, fibroblastów, syntezę przeróżnych cytokin itd. Pojawiają się białka ostrej fazy, rośnie OB i oczywiście temperatura. Jeśli zbijesz temperaturę to wszystkie te procesy zachodzą nadal.
Tak więc gorączka jest znaczącym czynnikiem obronnym. Nawet u zmiennocieplnych (które same nie są w stanie manipulować ciepłotą ciała zaobserwowano mechanizm przenoszenia się w miejsca cieplejsze w momencie infekcji.
Z tym żelazem to nie wiem nic, ale podłoże namnażające dla coli nie zawiera żelaza, a rosną, że aż miło patrzeć.
Wszystkie substancje biologicznie czynne mają swoją optymalną temperaturę pracy – aktywność, dla ssaków to 37 -40 st, dla człowieka 37. Gorączka przyśpiesza metabolizm czyli mobilizuje organizm do wytężonej „pracy”. Po co lekarze (nie wszyscy) każą zbijać gorączkę, nawet taką 38, przy której można w miarę funkcjonować? Bo usuwają objawy chorobowe i człowiek lepiej się czuje. Wiedzą, że gorączka nie obniża tempa proliferacji bakterii. Gdyby było inaczej to „Gripeks” i jego homologi rozprowadzaliby ci od „dopalaczy”, a nie jak obecnie ci z TV.

