ZaKotem napisał(a):Znałem takiego profesora, który na wykładach czasem wstawiał dygresje. Wtedy opowiadał o matematyce jak o poezji. Raz, przed świętami przeprowadził wykład na temat bożego narodzenia. Stał na środku i gadał. Powiedział wtedy, że istnienia liczb nie można udowodnić, możemy jedynie udowodnić istnienie oddziaływania pomiędzy liczbami. Zapamiętałem to.Teista napisał(a):Matematyk swoją misternie zbudowaną konstrukcję opiera na wierze w istnienie liczb, bo dowodu brak.W przypadku takich obiektów jak ludzie, gwiazdy albo liczby zupełnie wystarczający jest dowód empiryczny. Widziałem liczby, więc istnieją. Istnienie liczb jest znacznie bardziej pewne, niż istnienie Teisty.
Matematyka zajmuje się zagadnieniami nie związanymi z empirią i równocześnie jako język fizyki faktycznie jest odzwierciedleniem świata fizycznego. Z tego wychodzi, że konstrukcje matematyczne nie powstają wyłącznie z kontemplacji odizolowanego rozumu ale również z potrzeby opisania zjawisk. I tak jest rzeczywiście bo wiele z tych konstrukcji zrodziła inspiracja wywołana obserwacją świata fizycznego. Z tych rozważań mamy przyziemne korzyści. Baba na placu potrafi bezbłędnie odliczyć 4 jabłka i wyznaczyć cenę na podstawie wagi i ceny za kilogram i jest w tym zakresie ponadprzeciętnie sprawna. Stosuje prosty mechanizm: wrażenia zmysłowe- analiza danych – spójny obraz. Dzięki temu na każdym straganie cena wyznaczana jest tak samo, a pomaga w tym znajomość oddziaływań jakie istnieją pomiędzy liczbami.
A działa to tak: Matematyczni realiści postulują istnienie obiektów. Wprowadzają twór sztuczny, wymyślony, który po czasie wydaje się być już naturalny, i na poziomie zdroworozsądkowym zaczyna istnieć. Na końcu, jeśli teoria działa -zgadza się z doświadczeniem, uznajemy twór. Dzięki temu baba na placu może policzyć jabłka. Na tym etapie zatrzymuje jednak swoje rozważania, bo jej celem zasadniczym nie jest analiza koncepcji matematycznych lecz zarabianie pieniędzy. Inni wchodzą głębiej w temat i analizują naturę tych obiektów, a nawet mogą je zaobserwować. Nie dziwi mnie więc, że widziałeś liczby. Ktoś mi kiedyś powiedział, albo przeczytałem, nie pamiętam, że oglądanie liczb to nic nadzwyczajnego. Pomaga w tym psylocybina.

