DziadBorowy napisał(a): Zgadza się, że typowa polska kuchnia to wcale nie golonka lub schabowy a głównie potrawy wegetariańskie, zwłaszcza ta kuchnia ludowa, chłopska. Ale mimo wszystko dobre pierogi lub kaszę tak aby były smaczne przyrządzić jest trudniej niż typowego kotleta. Porównaj ile trzeba siedzieć w kuchni aby zrobić pierogi dla czterech osób z czasem przygotowania 4 kotletów.
Kiepska analogia. Tyle samo wysiłku potrzeba na zrobienie jednego mielonego co jednego placka z cukinii, podobnie jak pieroga i gołąbka. Pracochłonność jedzenia wege i mięsnego jest w sumie porównywalna, nawet na niekorzyść mięsa. Przecież kartofelki, chłodnik i surówka to taki sam obiad jak kartofelki, kotlet, chłodnik i surówka. Mięso ma za to jedną ważną przewagę. Daje szybkie uczucie sytości. Byłem jakiś czas na poście Daniela to taki rajski przepis dla anorektycznych wegan. Wytrzymałem raptem kilka dni, bo mało kalorii plus same warzywa powodowały rozdrażnienie, ból głowy i permanentne uczucie głodu. Żołądek był pełny, przepisy nawet smaczne, ale uczucia sytości nie było wcale. Po prostu zjedzenie tych 2500 kcal było po prostu niemożliwe, a realnie to faktycznie dało się zjeść z pewnością nie więcej niż 1000. Z mięsem nie ma tego problemu. Nawet zwykła dieta wegetariańska lepiej pozwala zapełnić brzuch niż sam weganizm. Nabiał skutecznie nasyca uczucie głodu, podobnie jak mięso. I tutaj, jak zgaduję, jest ten pies pogrzebany. Mięsożerność jest łatwiejsza i skuteczniejsza od weganizmu, a nawet wegetarianizmu jeżeli chodzi o uczucie sytości. Dodatkowo to mięso się dobrze i przyjemnie kojarzy, natomiast biedażarcie z lat minionych jest odsunięte w niepamięć jako coś gorszego i wymagającego jakichś tam umiejętności kulinarnych, znajomości przepisów itd. W zasadzie to przepisy tradycyjne uchowały się tylko przy potrawach świątecznych. Postna wigilia i śniadanie wielkanocne, które raczej wegetarianinowi zasmakuje to naprawdę mało. Jak sobie przypominam potrawy sprzed kilkunastu lat, jak dzieciakiem byłem, to zdecydowanie mniej było mięsa. Nie wiem z czego to wynika, ale takie przesunięcie stopniowo następowało. Podobnie jak zanikanie małych, podwórkowych hodowli zwierząt i uprawy działek i ogródków przy domach.
Sebastian Flak

