Wydaje mi się, że popełniasz błąd nadając słowu "moralność" takie samo znaczenie, jak "pogoda". Widzę to zwłaszcza w poniższym:
Wprowadzając te "niekonieczne uszkodzenia dla jakiejkolwiek jednostki" wciskasz w definicję moralności definicję dobra. Które jest, właśnie. Niekoniecznymi uszkodzeniami. W ten sposób lądujesz w zamkniętym kręgu, jednocześnie wykluczając wszelakie złe - z naszego punktu widzenia - systemy moralne, które dopuszczają uszkodzenia - z naszego punktu widzenia - niekonieczne.
PS:
Serio?
legend napisał(a): Rozmaitości wpływające na wszystkich ludzi + przetwarzanie tych rozmaitości bez niekoniecznych uszkodzeń dla jakiejkolwiek jednostki = Moralność.
Wprowadzając te "niekonieczne uszkodzenia dla jakiejkolwiek jednostki" wciskasz w definicję moralności definicję dobra. Które jest, właśnie. Niekoniecznymi uszkodzeniami. W ten sposób lądujesz w zamkniętym kręgu, jednocześnie wykluczając wszelakie złe - z naszego punktu widzenia - systemy moralne, które dopuszczają uszkodzenia - z naszego punktu widzenia - niekonieczne.
PS:
Spoiler!
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

