Łazarz napisał(a):pilaster napisał(a):Np przywileje finansowe
No chyba jednak nie. Z tego co kojarzę przywileje finansowe dla małżeństw służą w zasadzie ułatwieniu życia tym parom w których jedna z osób (zwykle facet) wyciska z pracy zarobkowej sporo więcej, a druga (zwykle kobita) mniej albo wręcz zajmuje się domem. Ile stałych par jednopłciowych decyduje się na takie rozwiązanie?
W Niemczech? Niecała połowa.
https://www.lebenspartnerschaft.de/aktue...hland.html
"In Deutschland leben rund 78.000 homosexuelle Paare zusammen. Im Jahr 2013 waren 35.000 dieser Paare in einer Homoehe oder Lebenspartnerschaft eingetragen, also 45 Prozent der erfassten homosexuellen Partnerschaften."
"Około 78 000 par homoseksualnych mieszka razem w Niemczech. W 2013 r. 35 000 tych par zostało zarejestrowanych w małżeństwie homoseksualnym lub związku partnerskim, tj. 45 procent zarejestrowanych związków homoseksualnych."
Dodajmy że dane są z 2016 roku, w okresie przejściowym, kiedy homoseksualiści mogli wybierać między tymi dwoma formami. Od 2017 jest już tylko homo-małżeństwo.
Cytat:Np. zaczęto zmuszać katolickie domy dziecka i organizacje zajmujące się szukaniem rodzin zastępczych do dawania dzieciaków homoseksualistom.
No to jest problem katolickich domów dziecka.
Poza tym dzieje się to w krajach, w których nie ma konstytucyjnego zabezpieczenia wolności religii na wzór polski, klauzuli sumienia i tego typu. W PL ustanowienie prawa, które zabezpieczałoby katolickie domy dziecka przed takimi dylematami nie stanowiłoby problemu.
Cytat:Co oprócz tego zdarzy się w Polsce? Znacznie wzrośnie popyt na adoptowalne dzieci. Ponieważ już teraz ten popyt sporo przerasta podaż (to nieintuicyjne i sprzeczne z odruchem wrażliwości społecznej, ale tak jest)
Gdybyś miał rację, domy dziecka stałyby puste. Ale tak nie jest. Brak jest co najwyżej zdrowych noworodków, ewentualnie przedszkolaków.
Cytat:wzrośnie presja na opiekaczy społecznych by odbierać dzieci ich rodzicom, co już teraz często ma miejsce w sytuacjach nieuzasadnionych.
Na ile się orientuję tutaj jest dokładnie odwrotnie, już dziś liczba rodzin zastępczych oraz domów dziecka nie wystarcza, presja jest raczej w drugą stronę:
https://tvn24.pl/polska/brakuje-miejsc-w...96-3592367
Spoiler!
https://poznan.wyborcza.pl/poznan/1,3600...zego_.html
Spoiler!
lucky7 napisał(a):bert04 napisał(a): Ktoś kiedyś słusznie zauważył, że pary heteroseksualne utraciły większość funkcji, jakie miały w przeszłości: łączenie majątków, koligacje rodzinne i rodowe nie grają większej roli; ekskluzywność w wychowywaniu dzieci odchodzi w przeszłość, od kiedy dzieci pozamałżeńskie i małżeńskie są zrównywane w prawach; nawet taka przyziemna sprawa jak "zaspokojanie żądz" czy chęć mieszkania razem: ostracyzmy wobec par mieszkających na kocią łapę odchodzą w przeszłość, małżeństwa zakłada się czasem lata po zamieszkaniu, czasem nawet po pierwszym dziecku.
Tak jak małżeństwa heteroseksualne tracą pewne cechy, które były charakterystyczne przez wieki, tak pary homoseksualne "odkrywają" zalety życia małżeńskiego. A wszystko za jedną sprawą, która zmieniła wszytko w kwestii homoseksualizmu: AIDS.
Małżeństwo nie jest żadnym warunkiem, żeby rodzinę założyć, ale jest instytucją, która ma ułatwiać funkcjonowanie rodzinom. Poza różnymi "przywilejami" mamy do czynienia z przysięgą małżeńską przy świadkach, która jest formą zobowiązania, a więc sprzyja trwałości związków, co jest dobre dla dzieci. Tak naprawdę najwazniejszym celem małżeństwa jest dobro dzieci![]()
To wprawdzie słuszna uwaga, jednakże bez symetrii. Nie każda para, która ma dzieci, musi zakładać małżeństwo. Niektóre nawet nie powinny. I nie każde małżeństwo już raz założone, decyduje się na dzieci. Mówimy więc nadal o pewnym wzorcu idealnym, może nawet przeważającym, niech będzie. Ale to nie jest jakaś żelazna zależność.
Ach, i zapomniałeś o jednym. Czymś, co w przeszłych latach było najmniej ważnym powodem zakładania małżeństw, a dziś staje się tym najważniejszym. Choć od zawsze było w przysiędze małżeńskiej. HINT: To nie jest rozsądek.
Cytat:Nie jestem żadnym specjalistą, rozumiem to po chłopsku. Mężczyzna jest bardziej skłonny do ryzyka, eksperymentów, mniej się emocjonuje, jest bardziej rzeczowy, skupia sie na celu, jest tez bardziej wymagajacy, surowszy, natomiast kobieta jest bardziej empatyczna, skupiona na bezpieczenstwie, raczej unika ryzyka, akceptuje dziecko w sposób bezinteresowny, ma wieksza podzielonosc uwagi, dba o cieplo domowe etc.
To sa cechy charakterystyczne dla obu płci, które chyba każdemu sa znane.
Ludzie wychowywani przez rodziców, którzy przekazali te wzorce nawet nie zdają sobie z tego sprawy, że swój sukces na wielu polach zawdzieczaja wlasnie temu. O istnieniu tych wzroców przekonujemy sie wtedy, gdy ich zabrakło. Najbardziej poszkodowani są mężczyźni wychowywani bez męskiego wzorca.
Najbardziej poszkodowani są dzieci z niepełnych rodzin, a właśnie dzieci bez ojców to był najczęstszy przypadek. W latach powojennych przez śmierć na polu bitwy, a latach późniejszych przez ucieczkę biologicznego ojca przed odpowiedzialnością. Albo - przez gwałt. Więc te statystyki z przeszłości opisujące problemy dzieci samotnych matek mają tyle racji, na ile uwzględniają te inne patogenne czynniki. A coś mi mówi, że nie uwzględniały wcale.
Poza tym osoba bardziej zgryźliwa ode mnie mogłaby Twoje ostatnie (podkreślone przeze mnie) zdanie interpretować w ten sposób, że dzieci wychowywane przez parę gejów mają lepiej w życiu, niż przez parę hetero, no bo dostają dwa męskie wzorce na raz. Ale jestem pewien, że nie to miałeś na myśli...
Cytat:Cytat:OK, ale teraz taka sprawa. Wyobraź sobie, że dany homoseksualista ma za sobą rozwód, z kobietą oczywiście, a jednocześnie zakłada związek partnerski ze swoim kochankiem. Jak sąd rodzinny ma uwzględniać utrzymanie, ile należy się byłej żona a ile partnerowi? A teraz przypuśćmy, że w tym "pierwszym" małżeństwie było też dziecko. Kto ma większe prawo do spadku, dziecko czy partner?
To jednak z wielu możliwych kombinacji. Jak tylko dasz przyzwolenie na wspólnotę majątkową czy dziedziczenie, zaczynają się schody, wszędzie tam, gdzie jest "konkurencja" jednego typu związków i drugiego. A ponieważ większość homoseksualistów jest płodna i jakaś część ma też własne "biologiczne" potomstwo, nie unikniesz uregulowania kwestii wychowawczych, nawet jak przyzwolenia na wspólną adopcję nie dasz.
Moim zdaniem oczywiste jest, ze najwazniejsze jest dobro dziecka, wiec homoseksualista z taka przeszloscia jest w pierwszej kolejnosci zobowiazany zadbac o ten zwiazek z dzieckiem.
Nie chodzi o to, co "Twoim zdaniem" jest słuszne. Chodzi o wykazanie, że takie częściowe rozwiązania prawne nie upraszczają spraw, a je komplikują. Gdyby w tej samej sprawie ten sam mężczyzna poślubił drugą żonę, to już paragrafy, kodeksy i wykładnie sądowe regulowałyby sprawę. Jeżeli jednakże zamiast nowej żony ten ojciec wchodzi w nowy "związek partnerski", to sąd musi zdecydować, czy traktować ten związek tak samo, jak małżeństwo, czy jednak jako "małżeństwo kategorii B", czy jak nie-małżeństwo. I dopóki homoseksualiści są zdolni do płodzenia dzieci, a nawet zdarza się, że próbują prowadzić życie "normalne" zakładając rodziny hetero, takie problemy będą miały miejsce.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

