Socjopapa napisał(a): No, ale to nie jest to co ZaKotem napisał. Pracodawca bierze składniki a,b,c,d i płaci za nie. Do kupionych składników dokłada czynnik y (organizacyjny, renomy rynkowej itd.) i stara się go sprzedać z zyskiem. Jeśli się uda to fajno, bo ponownie kupi składniki a,b,c,d i za nie zapłaci.
Natomiast ZaKotem twierdził, że pracodawca bierze składnik a nie płacąc za niego, nic do niego nie dokłada i jak uda mu się sprzedać to część zysku ze sprzedaży oddaje temu co zrobił produkt.
W kontekście porównania stosunku pracodawcy / pracownika i obywatela / urzędnika ta różnica wydaje mi się nieistotna. A jeżeli już ograniczymy się do tego pierwszego, to jednak to pracownik najpierw wytwarza dla pracodawcy swoją wartość dodatnią. Jeżeli jego miejscem pracy jest budka z frytkami, to przychód jest natychmiastowy, jeżeli natomiast pracuje w kancelarii adwokackiej, to pewnie dopiero po wystawieniu pierwszej faktury klientowi, niemniej niezależnie od modelu biznesowo-finansowego firmy, pieniądze za swoją pracę dostanie najszybciej z miesięcznym opóźnieniem.
Cytat:No to jest istotna różnica. Taka jak między pośrednikiem nieruchomości, któremu się trafiło, że klient miał już klienta na nieruchomość i pośrednik ograniczył się do zgarnięcia prowizji, a Januszem co zasuwał do Bułgarii kupować dywany, żeby je sprzedawać w Polsce.
Przepraszam bardzo, ale pośrednik nieruchomości "któremu się trafiło" to taki sam ewenement, jak Janusz "któremu się trafiło", że dywan który kupił dla siebie bez chęci zysku znalazł przypadkowo klienta w kraju. Nie wyobrażam sobie, że biznes-plan maklera nieruchomości może bazować na "czekam, aż mój klient sam sobie znajdzie kupca licząc na to, że nie pominą mnie przy płaceniu prowizji".
Cytat:Są dwie możliwości:
1. albo nie ma różnicy między pośrednikiem a Januszem z mojego porównania powyżej i wszyscy prawnicy "robiący" dla kancelarii są debilami, bo zwiększają sobie niepotrzebnie koszty albo
2. nie rozumiesz różnicy między pośrednikiem a Januszem.
Wiem mniej więcej, o co Ci chodzi i nawet zgadzam się co do zasady, że jednak model pracownika jest bardziej skomplikowany, niż prosty model handlu wymiennego. Ale dla mnie to marudzenie na wysokim poziomie.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

