bert04 napisał(a): Jeżeli już, to coś takiego (lepsze od pancerzy z nitami):
Wtedy nawet całe wojsko atrydów mogą przerobić na kobiety. A jak! nawet te szwy jakoś nie rażą.
Jako spin-off Kosmicznych Jaj - jestem za!
Cytat:Można nie pamiętać opisów ubiorów. Ale jak można nie pamiętać opisów pojedynków na noże? Treningi Paula, pojedynki z Fremenami a na końcu ze Stingiem... ten, pardon, Feydem. No załóż na siebie takie ustrojstwo, toć to nawet szyi swobodnie nie obrócisz, żeby nie zahaczyć o te dziwne blachy po bokach. A nikt mi nie powie, że te naramienniki nie ograniczają swobody ruchów.
Zabieg z fechtunkiem, który musi być odpowiedniej prędkości to jeden z genialnych elementów powieści, który mnie uwiódł. No, a też znikąd indziej jak nie od Herberta nauczyłem się, że nie siedzi się tyłem do drzwi. Przez lata mając tę myśl, nomen omen, z tyłu głowy. ; )
Dziwne blachy po bokach, gdyby to było średniowiecze, utrudniałyby nacięcie tętnic i dostanie się ostrza pod hełm. Nie wiem co one mają robić w Diunie. Chyba tego nie zgadniemy. Tak samo naramienniki nie mogą krępować ruchów, bo wtedy rycerz w pancerzu nie mógłby walczyć. Więc nie wiem gdzie ty tam widzisz jakieś skrępowanie. Tak samo nie wiemy jakiej są wagi. Możemy uznać, że bardzo ciężkie, a możemy że z bardzo dobrego materiału z przyszłości. Gdybania.
Cytat:Oj, nie nie nie, tutaj się zgodzić nie mogę. Tego typu książki mogą być realizowane na dwa sposoby:
- przez rzemieślników kinematografii dla masowego widza
- przez fanów dla fanów
Dlaczego nie mogą być realizowane przez artystycznych rzemieślników dla fanów?
Cytat:Mies van der Rohe swego czasu sformułował zdanie "Less is more". Ktoś projektując te stroje nie posłuchał tej maksymy. Te całe pancerze nie tyle są źle zaprojektowane (że za mało "morskie, to było takie marudzenie na wysokim poziomie). One są po prostu zbyteczne. Widząc taki przykład rodzi się obawa, że autorzy postanowili "ulepszać pierwowzór" i dopisywać swoje wątki. Pamiętasz Diunę 1984? I te pieprzone generatory fal dźwiękowych? No właśnie. Lynch ani nie zrozumiał książki, ani nie potrafił przekazać jej treści na ekran, ale po jakąś ciężką cholerę wyjął z odbytu te dziwne ustrojstwo i zrobił jednym z ważniejszych elementów. Na końcu tym "efektem" Paul ostatecznie zabija Sti... ten, Feyda.
Więc głównym powodem, dlaczego czepiam się tych pancerzy, jest kwestia, że za bardzo przypomina wspomniane wyżej generatory dźwięku. Facet, który je projektował, musiał znać książkę tylko z okładki. I to jakiegoś kiepskiego wydania.
Tobie ten film się nie spodoba, już to widzę.
Mimo obaw, daję kredyt zaufania. I mam nadzieję, że jeśli nawet użycie takich kostiumów było błędem, to montaż i prowadzenie pomniejszą skalę problemu. Tym bardziej, gdy widzę kadr żywcem z książki wzięty.
Więc to może nie jest tak jak sugerujesz, że ktoś na siłę ulepsza pierwowzór.
Spoiler!
Cytat:W 1984 nie istniał ktoś taki, jak Jean Luc Picard, premiera ST TNG to dziesięć lat później.
Musiał istnieć, bo przez 10 lat nie zestarzałby się tak mocno. I z tego co widzę to nie premiera, tylko finał.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
.


![[Obrazek: Timothee-Chalamet-Dune.jpg]](https://d13ezvd6yrslxm.cloudfront.net/wp/wp-content/images/Timothee-Chalamet-Dune.jpg)