żeniec napisał(a):Tylko że w żadnym, najbardziej idealnym nawet ustroju zbudowanym w materialnym świecie, poziom korupcji nie będzie zerowy. Nigeryjski urzędnik da się przekupić za pisiont groszy. Szwajcarski da się skusić za o wiele więcej, ale dla każdego istnieje taka skończona kwota, za którą się da. Dobre państwo to takie, w którym nikt nie dysponuje taką kwotą, albo jest ona po prostu wyższa niż spodziewany zysk z korupcji.lumberjack napisał(a): I co gdy Kapitan Państwo będzie lobbowany przez koncern o większym budżecie niż cały kraj?To samo, co w sytuacji, gdy jest lobbowany przez koncerny o mniejszym lub takim samym. Nie dać się lobbować. To jest, jak zawsze, problem korupcji władzy, a nie zamożności korporacji.
Cytat:Potrzebne są prawne bezpieczniki, transparentność działań i obywatele, którzy nie mają tego w dupie (w państwach demokratycznych, bo w dyktaturkach to już pozamiatane).Wszystkie te czynniki zwiększają koszt korupcji, dlatego oczywiście są bardzo ważne. Nigdy jednak nie będzie on nieskończony. Społeczeństwo dobrze zorganizowane może wytrzymać o wiele większe różnice majątkowe, niż prymitywne. W tym ostatnim każde pieniądze powodują nierówność w traktowaniu. Wynika to po prostu z niskich kosztów korupcji. Kiedy jednak zysk z korupcji przekracza koszt uczynienia z urzędnika miliardera, to na taką inwestycję zawsze się znajdzie chętnego nawet w Danii czy Finlandii.
Dlatego powszechnie stosowanym środkiem zwiększającym koszt korupcji jest rozłożenie odpowiedzialności na wiele osób, czyli rozrost biurokracji. Jeśli jakąś decyzję musi podpisać stu urzędasów, to tym samym koszt korupcji zwiększa się stukrotnie, i podobnie zmniejsza się ryzyko jej wystąpienia. Łatwo zauważyć, że im większe bogactwo, tym proporcjonalnie musi się zwiększać liczba biurokratów, aby utrzymać znośny poziom korupcji.

